czwartek, 2 maja 2013

Rozdział 8

Rozdział 8


* oczami Sophie *



Leżałam nieruchomo na stole. Moje ciało wydawało się brudne i wątłe.
Moja klatka piersiowa przestała się unosić
Lekarze krzątali się przy mnie jak mrówki i próbowali przywrócić mnie do życia.
Zaciekawiona jak to jest że widzę to wszystko, uniosłam więc prawą dłoń w górę.
Otaczała ją jasna poświata świecąca blaskiem.
Byłam duchem…
Coś szarpnęło mnie za serce.
Przerażenie.
Wtedy dotarło do mnie że umieram.
W szybkim tępie pokonałam drogę do mojego ciała i próbowałam z powrotem w nie wejść, jednak to na nic się nie zdało.
- Dlaczego umieram !? – wrzasnęłam.
Echo mojego głosu rozniosło się po pomieszczeniu, ale nikt go nie usłyszał.
Zaczęłam ruszać swoimi ramionami, próbowałam wszystkim sposobami obudzić mnie z tego stanu, jednak nic nie pomagało.
- To już koniec doktorze… Nie ma sensu dłużej tego robić…
Usłyszałam głos pielęgniarki. Odwróciłam  na nią wściekły wzrok, a potem przeniosłam go na młodego doktora.
Ściskał w dłoni złoty krzyżyk i szeptał słowa modlitwy. Po chwili puścił go i wyrwał elektrody z rąk innych lekarzy.
- Wynoście się stąd wszyscy…. Ja to zrobie ! – warknął i przybliżył się do mojego ciała.
Nikt się nawet nie poruszył na centymetr.
- Wynocha ! Czego nie rozumiecie ?
Przez pomieszczenie przeszła dziwna fala energii która sprawiła że ludzie jak marionetki, zaczęły opuszczać pomieszczenie. Ich spojrzenia były nieobecne a ruchy mechaniczne. Hipnoza ?
Na niebiańskiej skórze pojawił się dreszcz.
O co w tym wszystkim chodzi…
Doktor wyrzucił na bok elektrody i odsłonił włosy z mojej szyi. Przybliżyłam się do niego żeby móc sprawdzić co się dzieje.
Jego oczy zmieniły kolor na fioletowy, a z ust poczęły wysuwać się małe kły.
Jego oblicze się zmieniło.
Już nie było przede mną młodego przystojnego lekarza, tylko potwór…
Nie potrafiłam znaleźć na to innego określenia.
Przystawił kły do mojej szyi i ugryzł mnie mocno.
Nagle moja niebiańska poświata zaczęła migać. Poczułam że coś zaczyna mnie wsysać. Jakby otwarły się drzwi do innego wymiaru. Mroźny wiatr, zaczął smagać moją skórę. Drzwi otworzyły się i z hukiem zamknęły się z powrotem.  Potem wszystko po prostu ucichło i zobaczyłam przenikającą jasność.
Otworzyłam oczy.
Czułam się dziwnie rześka i silna.
Wolno zlustrowałam pomieszczenie głową. Byłam w pokoju szpitalnym, a koło mojego łóżka siedział ten sam doktor.
Uśmiechnął się do mnie promiennie, jednak w jego oczach było dużo jadu.
- Jesteś teraz jedną z nas. – powiedział wolno. – Możesz czuć się teraz trochę zagubiona, ale dopiero po paru dniach twoje wspomnienia powrócą. Wszystko z czasem.
Wstałam powoli i odpięłam od swojego ciała rurki które były do niego podłączone.
- Czym jestem ? – spytałam dziwnym głosem.
- Wampirem.
Doktor patrzył mi długo w oczy. Odwróciłam wzrok pierwsza i spojrzałam na coś co było zasłonięte.
- Co to jest ? – wskazałam palcem na stół na którym było coś przykryte białym płótnem.
Lekarz wzruszył ramionami i spojrzał na mnie wyzywająco.
Wstałam z łóżka i podeszłam do stołu. Odkryłam kawałek białego płótna.
Na stole leżał młody chłopak. Jego skóra była blada i sina, a do tego brudna od krwi i kurzu. Blond włosy opadały miękko na czoło.
- Kim on jest ?
- Niall Horan… Młody artysta. Aktualnie martwy.
Spojrzałam na chłopaka i przystawiłam ucho do jego serca.
Nic.
Absolutna cisza.
- Dlaczego go nie uratujesz ?
- Już to zrobiłem. Transfuzja się nie powiodła.
Spojrzałam na niego dziko.
- Co trzeba zrobić żeby ożył ?
Doktor przechylił głowę i spojrzał na mnie uważnie.
- Trzeba dać mu krwi…Dużo krwi… Nie ludzkiej, tylko wampirzej. Tylko jest jeden problem… Jeśli ja to zrobie, będę połączony z nim więzią, a tego nie chce.
- Ja to zrobie.
Czułam dziwną siłę która mnie do niego przyciągała. Przypominał mi kogoś, kto znaczył dla mnie wiele. Tylko nie wiem kogo. Czułam tylko że musze za wszelką cenę go uratować.
- Wiążą się z tym konsekwencje.
- Nie dbam o to… Chce żeby on żył.
Spojrzałam z determinacją na lekarza.
- Dobrze…- powiedział niepewnie.
Podszedł do szafy i wyciągnął z niej wielką torbę… Tam wygrzebał jakąś strzykawkę z dziwną niebieską mazią.
- Co to ?
Nawet nie raczył mi odpowiedzieć. Wręczył mi ją do ręki i wskazał na chłopaka.
- Kiedy powiem ci już, wbijesz igłę w szyję, a kiedy odliczę do dziesięciu dasz mu swoją krew. Zrozumiano ?
Pokiwałam głową i spojrzałam na strzykawkę.
Niebieskie ciałko które się w niej poruszało było wspaniałe. Wydawało się być delikatne i łagodne.
Nagle w mojej głowie zaświtała dziwna myśl. A co jeśli to życie…
- Teraz. – powiedział doktor spokojnie.
Pochyliłam się nad chłopakiem i wolno wbiłam mu igłę w skórę. Niebieskie ciałko zatrzęsło się w konwulsji jednak zaraz potem uspokoiło się i zaczęło przechodzić do ciała chłopaka.
 Kiedy było już po wszystkim, ciałko zaczęło przesuwać się w kierunku serca. Zostawiało za sobą niebieską ścieżkę, która wyglądała jak żyła.
- Już.
Nacięłam sprawnie swój nadgarstek i przyłożyłam do ust chłopakowi.
Nagle Niall się poruszył. Jego dłonie powędrowały do mojego nadgarstka i ścisnęły go w metalicznym uścisku. Oczy rozwarły mu się szeroko. Już nie miały koloru błękitnego nieba, teraz były jak Lapis lazuli. Ciemne i mroczne jak głębia oceanu. Spojrzał na mnie w zwierzęcym szaleństwie a potem podłoga osunęła mi się spod nóg. 

* oczami Ivy * 


-Tak ?
- Mam złe przeczucia, co do Nialla i Sophie. – powiedziałam zmieniając temat.
Spojrzenie Harrego wyrażało rozczarowanie.
- Wszystko będzie z nimi dobrze…. Naprawdę.
- Nie Harry to coś innego.
Chłopak spojrzał na mnie zdziwiony, ale niczego nie powiedział.
Wysiadłam z samochodu i skierowałam się do budynku.
- Wierzysz w wampiry ? – usłyszałam swój głos zadający to pytanie.
Co jest do cholery… Już nawet nie mogę utrzymać swoich myśli na wodzy ?
Harry wzruszył ramionami i spojrzał na mnie uśmiechając się smutno.
- Nie. Ale fajnie by  było być jednym z nich. Wyobraź sobie te moce.
- Ta no właśnie. A co z zabijaniem ludzi ?
- Ja bym był wegetarianinem. – roześmiał się Harry.
Roześmiałam się mimowolnie i spojrzałam na chłopaka.
- A tak serio ?
- Wierze w wampiry. – spoważniał nagle Harry. – Mogę powiedzieć ci coś czego nikt o mnie nie wie ?
Zdruzgotana tym co właśnie usłyszałam byłam tylko zdolna do tego żeby kiwnąc głową.
Harry złapał mnie za rękę i poprowadził na tył budynku.
- Jestem Łowcą… - powiedział wolno i spojrzał na mnie niepewnie. – Tropie wampiry.
Zachłysnęłam się powietrzem. Zaczęłam głośno kaszleć.
- Myślisz że naprawdę istnieją ?
- Tak. Złapałem już pare… - powiedział patrząc mi w oczy.
- Chce polować na nie z tobą… - powiedziałam z determinacją.
Harry popatrzył na mnie twardo.
- Nie wiesz jakie to trudne. To jest jak patrzenie śmierci w oczy.
- Harry proszę. To dla mnie ważne.
- Dlaczego ? – spytał zielonooki.
Patrzyłam na niego przez dłuższą chwilę. Moim ciałem coś szarpnęło.
- Oni zabili mojego brata… - powiedziałam wolno i spuściłam oczy na ziemie.
Wciąż pamiętam ten dzień. Miałam chyba z trzy lata. Rodzice jeszcze żyli. Mój brat bliźniak Kevin, bawił się wtedy w piaskownicy. Dzień był ciepły, słońce przypiekało nasze twarze a my nie zważając na niebezpieczeństwo bawiliśmy się w najlepsze. Nagle ktoś pojawił się za nami i przysłonił nam słońce. Mój brat spojrzał w górę i się przestraszył. Poszłam za jego przykładem. Nad nami stał ten sam facet, który porwał Nialla i Sophie, a za nim dwóch młodych wampirów. Nie wiedzieliśmy wtedy kto to. Tylko czuliśmy strach. Jeden z tych młodych rzucił się na mojego brata i rozerwał mu tętnice. Pamiętam że wokół było pełno krwi… Tamten nie zdążył zareagować, jeśli dobrze pamiętałam miał na imię Malcolm. Był człowiekiem. Oni byli po prostu jego ochroniarzami. Mój brat leżał martwy na piasku a on patrzył mi szyderczo w oczy i powiedział że będę następna. Potem odnalazł mnie po śmierci rodziców, ale za każdym razem udało mi się uciec. Spotkaliśmy się w chatce w lesie, tam się wtedy ukrywałam, a on zabłądził i szukał noclegu….
Przestałam opowiadać Harremu tą historię. Zauważyłam że przy jego biodrze ręce zawinęły się w pięści.
Objął mnie mocno i przyparł do ściany.
- Hej… Odnajdziemy tych którzy zabili twojego brata i obiecuje że ich wykończymy.
Był tak wściekły że przerażał mnie ton jego głosu.
- Może pójdziemy zobaczyć co z Niallem i Sophie ? – spytałam ostrożnie z nutką paniki w głosie.
Chłopak spojrzał na mnie łagodniejąc w jednej chwili.
- Nie możesz nikomu o tym powiedzieć, dobrze ?
Skinęłam lekko głową i wyszłam za szpitalnej alejki. Harry po chwili zrównał krok ze mną i razem kroczyliśmy do szpitala. Drzwi otworzyły się z lekkim skrzypnięciem.
Coś mnie niepokoiło.
Czułam napięcie w ramionach.
Mina Harrego zrobiła się czujna i skupiona.
- Co to za szpital ? – szepnęłam ledwo słyszalnie.
Od ścian odchodziła farba, korytarz był brudny i ciemny. Lampy raz się zapalały raz gasły. Wokół recepcji leżały porozrzucane papiery. A krzesła pokryte były kurzem.
Harry spojrzał na mnie niczego nie rozumiejąc.
- Nie mam pojęcia… Był najbliżej.
Odwróciłam głowę niezadowolona że wysłaliśmy ich do jakiegoś byle jakiego szpitalu. Drzwi przede mną otworzyły się prawie wylatując z zawiasów. O futrynę opierała się Sophie. Była blada jak ściana i ledwo trzymała się na nogach. Podeszłam do niej szybko i chwytając za ramie odprowadziłam do pobliskiego krzesła. Harry wyminął nas w przejściu i poszedł zobaczyć co z Niallem.
Kiedy Sophie opadła na krzesło, postanowiłam dołączyć do Harrego i sprawdzić co z niebieskookim Irlandczykiem.
Harry stał na środku pomieszczenia rozglądając się niepewnie.
Wszędzie było dużo krwi.
Operacja…
Nagle znikąd pojawił się doktor w śnieżno białym fartuchu. Uśmiechnął się do nas sztywno i spojrzał znacząco na chłopaka.
- Będzie z nim dobrze. Stracił dużo krwi, ale przeżyje.
Usłyszałam jak Harry wypuszcza z płuc powietrze.
Poczułam nieopisaną ulgę.
Podeszłam do łóżka chłopaka i nachyliłam się nad nim całując go w czoło.
Nagle rozwarł szeroko oczy.
Przez chwilę mignęło w nich coś fioletowego, ale zaraz potem wróciły do normalnego koloru.
Może przez to że nie spałam tak długo mam jakieś urojenia…  Odepchnęłam od siebie myśl o fioletowym blasku w jego oczach i skupiłam się na nim.
- Wszystko okey ?
- Troche boli mnie żebro. – powiedział słabo – Ale jestem też głodny.
Mówiąc to patrzył mi głęboko w oczy jakby czegoś ode mnie oczekiwał.
Coś we mnie drgnęło. Bardzo głęboko.
Czyiś melancholijny głos zaczął mi szeptać żebym się pochyliła.
Moja sylwetka sama, jak zaczarowana przesuwała się wolno do przodu.
 Czyjaś ręka dotknęła moje ramie i przerwała to dziwne zajście.
- Powinniście go zostawić. Musi odpoczywać.
Stanęłam szybko koło Harrego. Czułam że tylko przy nim odzyskuje racjonalne myślenie. Harry położył swoją lodowatą dłoń na moich plecach i delikatnie skierował mnie w stronę drzwi. Kiedy przeszliśmy przez próg drzwi za nami trzasnęły. Podskoczyliśmy obydwoje zaskoczeni.
To wszystko było na tyle dziwne że zaczęło mnie przerażać.
Na krześle siedziała skulona Sophie. W jej postawie było coś dziwnego, coś co mnie nieustannie odpychało. Mimo że chciałam do niej podejść jakaś racjonalna część powiedziała że mam się nie zbliżać.
Harry podszedł do niej i złapał ją za ramię. Dziewczyna spojrzała na niego kruchym wzrokiem.
Poczułam że coś się we mnie rozpuszcza.
Nagle do moich oczu napłynęły łzy. Próbowałam za wszelką cenę je powstrzymać, ale same wolno zaczęły wypływać z moich oczu.
Podbiegłam do przyjaciółki i wtuliłam się w jej ramię.
- Ty żyjesz So. – powiedziałam dławiąc się łzami.
Dziewczyna przygarnęła mnie do siebie i zgniotła w niedźwiedzim uścisku.
Poczułam że na moją koszulkę spływają ciepłe łzy. 


------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Nie wiem czy mi sie zdaje ale sądze że to chyba najdłuższy rozdział. 
Jak widzicie dodałam to o wampirach... jednak część z was nie spodobał się ten pomysł więc będe starać się ograniczać z tym. Postaram się żeby prowadzili normalne życie i wgl.

Tak ogl... Pokażcie ile osób czyta tego imgina, bo trace motywacje do pisania. Jeśli czytasz, a jesteś zbyt leniwa / leniwy żeby napisać co sądzisz wstaw chociaż jakąś buźkę to wszystko. Dziękuje. 

Jednokierunkowych.

13 komentarzy:

  1. Świetny jak zawsze. Pozdrawiam i czekam na kolejny imagin Ew

    OdpowiedzUsuń
  2. Jakoś tak nie pasują mi u te wampiry, ale fajny...

    OdpowiedzUsuń
  3. Ogólnie fajny, ale te wampiry... psują urok. :((

    OdpowiedzUsuń
  4. A mi się tam one podobają! Przynajmniej jest oryginalnie! ;D

    OdpowiedzUsuń
  5. Mi sie wydaje że te wapiry tutaj nie pasjaą.. to sie staje za bardzo nie realistyczne :/ ale pisz w taki sposóbżeby tobie się podobało :) :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Imagin świetny :) Wampiry jak dla mnie tu nie pasują . ALe to tylko moje zdanie.
    Pozdrawiam,Meg.

    OdpowiedzUsuń
  7. Witam ♥ to ja Lonay --> tym razem nie anonimek :3.. Świetny rozdział jak zwykle :3
    Jak wiecie czytam zawsze waszego bloga, więc pomyślałam, że mogę się wypromować ze swoim, hę?
    Zapraszam serdecznie http://vashapppenin.blogspot.com/ i liczę na komentarz .. Proszę tez uszanować styl pisania i cały profil, ponieważ to jest mój pierwszy blog ♥
    Dziękuję za uwagę ;D

    OdpowiedzUsuń
  8. Amazing amazing amaizing :** chcę więcej i t oszybko :**

    OdpowiedzUsuń
  9. Trochę mi to nie leży, ale i tak fajny ;D. Nie mam konta więc będę się podpisywać Żyrafaa ;___;. xD. Ostatnio czytałam książkę o żyrafie i mi się spodobały. ;D.

    A więc --> Żyrafaa ;___;

    OdpowiedzUsuń
  10. Kasia masz talent i to tyle rewelacja jak zawsze!!!!

    OdpowiedzUsuń