* oczami Sophie *
Leżałam nieruchomo na stole. Moje ciało wydawało się brudne
i wątłe.
Moja klatka piersiowa przestała się unosić
Lekarze krzątali się przy mnie jak mrówki i próbowali
przywrócić mnie do życia.
Zaciekawiona jak to jest że widzę to wszystko, uniosłam więc
prawą dłoń w górę.
Otaczała ją jasna poświata świecąca blaskiem.
Byłam duchem…
Coś szarpnęło mnie za serce.
Przerażenie.
Wtedy dotarło do mnie że umieram.
W szybkim tępie pokonałam drogę do mojego ciała i próbowałam
z powrotem w nie wejść, jednak to na nic się nie zdało.
- Dlaczego umieram !? – wrzasnęłam.
Echo mojego głosu rozniosło się po pomieszczeniu, ale nikt
go nie usłyszał.
Zaczęłam ruszać swoimi ramionami, próbowałam wszystkim
sposobami obudzić mnie z tego stanu, jednak nic nie pomagało.
- To już koniec doktorze… Nie ma sensu dłużej tego robić…
Usłyszałam głos pielęgniarki. Odwróciłam na nią wściekły wzrok, a potem przeniosłam go
na młodego doktora.
Ściskał w dłoni złoty krzyżyk i szeptał słowa modlitwy. Po
chwili puścił go i wyrwał elektrody z rąk innych lekarzy.
- Wynoście się stąd wszyscy…. Ja to zrobie ! – warknął i
przybliżył się do mojego ciała.
Nikt się nawet nie poruszył na centymetr.
- Wynocha ! Czego nie rozumiecie ?
Przez pomieszczenie przeszła dziwna fala energii która
sprawiła że ludzie jak marionetki, zaczęły opuszczać pomieszczenie. Ich
spojrzenia były nieobecne a ruchy mechaniczne. Hipnoza ?
Na niebiańskiej skórze pojawił się dreszcz.
O co w tym wszystkim chodzi…
Doktor wyrzucił na bok elektrody i odsłonił włosy z mojej
szyi. Przybliżyłam się do niego żeby móc sprawdzić co się dzieje.
Jego oczy zmieniły kolor na fioletowy, a z ust poczęły
wysuwać się małe kły.
Jego oblicze się zmieniło.
Już nie było przede mną młodego przystojnego lekarza, tylko
potwór…
Nie potrafiłam znaleźć na to innego określenia.
Przystawił kły do mojej szyi i ugryzł mnie mocno.
Nagle moja niebiańska poświata zaczęła migać. Poczułam że
coś zaczyna mnie wsysać. Jakby otwarły się drzwi do innego wymiaru. Mroźny
wiatr, zaczął smagać moją skórę. Drzwi otworzyły się i z hukiem zamknęły się z
powrotem. Potem wszystko po prostu
ucichło i zobaczyłam przenikającą jasność.
Otworzyłam oczy.
Czułam się dziwnie rześka i silna.
Wolno zlustrowałam pomieszczenie głową. Byłam w pokoju
szpitalnym, a koło mojego łóżka siedział ten sam doktor.
Uśmiechnął się do mnie promiennie, jednak w jego oczach było
dużo jadu.
- Jesteś teraz jedną z nas. – powiedział wolno. – Możesz
czuć się teraz trochę zagubiona, ale dopiero po paru dniach twoje wspomnienia
powrócą. Wszystko z czasem.
Wstałam powoli i odpięłam od swojego ciała rurki które były
do niego podłączone.
- Czym jestem ? – spytałam dziwnym głosem.
- Wampirem.
Doktor patrzył mi długo w oczy. Odwróciłam wzrok pierwsza i
spojrzałam na coś co było zasłonięte.
- Co to jest ? – wskazałam palcem na stół na którym było coś
przykryte białym płótnem.
Lekarz wzruszył ramionami i spojrzał na mnie wyzywająco.
Wstałam z łóżka i podeszłam do stołu. Odkryłam kawałek
białego płótna.
Na stole leżał młody chłopak. Jego skóra była blada i sina,
a do tego brudna od krwi i kurzu. Blond włosy opadały miękko na czoło.
- Kim on jest ?
- Niall Horan… Młody artysta. Aktualnie martwy.
Spojrzałam na chłopaka i przystawiłam ucho do jego serca.
Nic.
Absolutna cisza.
- Dlaczego go nie uratujesz ?
- Już to zrobiłem. Transfuzja się nie powiodła.
Spojrzałam na niego dziko.
- Co trzeba zrobić żeby ożył ?
Doktor przechylił głowę i spojrzał na mnie uważnie.
- Trzeba dać mu krwi…Dużo krwi… Nie ludzkiej, tylko
wampirzej. Tylko jest jeden problem… Jeśli ja to zrobie, będę połączony z nim
więzią, a tego nie chce.
- Ja to zrobie.
Czułam dziwną siłę która mnie do niego przyciągała. Przypominał
mi kogoś, kto znaczył dla mnie wiele. Tylko nie wiem kogo. Czułam tylko że
musze za wszelką cenę go uratować.
- Wiążą się z tym konsekwencje.
- Nie dbam o to… Chce żeby on żył.
Spojrzałam z determinacją na lekarza.
- Dobrze…- powiedział niepewnie.
Podszedł do szafy i wyciągnął z niej wielką torbę… Tam
wygrzebał jakąś strzykawkę z dziwną niebieską mazią.
- Co to ?
Nawet nie raczył mi odpowiedzieć. Wręczył mi ją do ręki i
wskazał na chłopaka.
- Kiedy powiem ci już, wbijesz igłę w szyję, a kiedy odliczę
do dziesięciu dasz mu swoją krew. Zrozumiano ?
Pokiwałam głową i spojrzałam na strzykawkę.
Niebieskie ciałko które się w niej poruszało było wspaniałe.
Wydawało się być delikatne i łagodne.
Nagle w mojej głowie zaświtała dziwna myśl. A co jeśli to
życie…
- Teraz. – powiedział doktor spokojnie.
Pochyliłam się nad chłopakiem i wolno wbiłam mu igłę w
skórę. Niebieskie ciałko zatrzęsło się w konwulsji jednak zaraz potem uspokoiło
się i zaczęło przechodzić do ciała chłopaka.
Kiedy było już po
wszystkim, ciałko zaczęło przesuwać się w kierunku serca. Zostawiało za sobą
niebieską ścieżkę, która wyglądała jak żyła.
- Już.
Nacięłam sprawnie swój nadgarstek i przyłożyłam do ust
chłopakowi.
Nagle Niall się poruszył. Jego dłonie powędrowały do mojego
nadgarstka i ścisnęły go w metalicznym uścisku. Oczy rozwarły mu się szeroko.
Już nie miały koloru błękitnego nieba, teraz były jak Lapis lazuli. Ciemne i
mroczne jak głębia oceanu. Spojrzał na mnie w zwierzęcym szaleństwie a potem
podłoga osunęła mi się spod nóg.
* oczami Ivy *
-Tak ?
- Mam złe przeczucia, co do
Nialla i Sophie. – powiedziałam zmieniając temat.
Spojrzenie Harrego wyrażało
rozczarowanie.
- Wszystko będzie z nimi dobrze….
Naprawdę.
- Nie Harry to coś innego.
Chłopak spojrzał na mnie
zdziwiony, ale niczego nie powiedział.
Wysiadłam z samochodu i
skierowałam się do budynku.
- Wierzysz w wampiry ? –
usłyszałam swój głos zadający to pytanie.
Co jest do cholery… Już nawet nie
mogę utrzymać swoich myśli na wodzy ?
Harry wzruszył ramionami i
spojrzał na mnie uśmiechając się smutno.
- Nie. Ale fajnie by było być jednym z nich. Wyobraź sobie te
moce.
- Ta no właśnie. A co z
zabijaniem ludzi ?
- Ja bym był wegetarianinem. –
roześmiał się Harry.
Roześmiałam się mimowolnie i
spojrzałam na chłopaka.
- A tak serio ?
- Wierze w wampiry. – spoważniał
nagle Harry. – Mogę powiedzieć ci coś czego nikt o mnie nie wie ?
Zdruzgotana tym co właśnie usłyszałam
byłam tylko zdolna do tego żeby kiwnąc głową.
Harry złapał mnie za rękę i
poprowadził na tył budynku.
- Jestem Łowcą… - powiedział
wolno i spojrzał na mnie niepewnie. – Tropie wampiry.
Zachłysnęłam się powietrzem.
Zaczęłam głośno kaszleć.
- Myślisz że naprawdę istnieją ?
- Tak. Złapałem już pare… -
powiedział patrząc mi w oczy.
- Chce polować na nie z tobą… -
powiedziałam z determinacją.
Harry popatrzył na mnie twardo.
- Nie wiesz jakie to trudne. To
jest jak patrzenie śmierci w oczy.
- Harry proszę. To dla mnie
ważne.
- Dlaczego ? – spytał zielonooki.
Patrzyłam na niego przez dłuższą
chwilę. Moim ciałem coś szarpnęło.
- Oni zabili mojego brata… -
powiedziałam wolno i spuściłam oczy na ziemie.
Wciąż pamiętam ten dzień. Miałam
chyba z trzy lata. Rodzice jeszcze żyli. Mój brat bliźniak Kevin, bawił się
wtedy w piaskownicy. Dzień był ciepły, słońce przypiekało nasze twarze a my nie
zważając na niebezpieczeństwo bawiliśmy się w najlepsze. Nagle ktoś pojawił się
za nami i przysłonił nam słońce. Mój brat spojrzał w górę i się przestraszył.
Poszłam za jego przykładem. Nad nami stał ten sam facet, który porwał Nialla i
Sophie, a za nim dwóch młodych wampirów. Nie wiedzieliśmy wtedy kto to. Tylko
czuliśmy strach. Jeden z tych młodych rzucił się na mojego brata i rozerwał mu
tętnice. Pamiętam że wokół było pełno krwi… Tamten nie zdążył zareagować, jeśli
dobrze pamiętałam miał na imię Malcolm. Był człowiekiem. Oni byli po prostu
jego ochroniarzami. Mój brat leżał martwy na piasku a on patrzył mi szyderczo w
oczy i powiedział że będę następna. Potem odnalazł mnie po śmierci rodziców,
ale za każdym razem udało mi się uciec. Spotkaliśmy się w chatce w lesie, tam
się wtedy ukrywałam, a on zabłądził i szukał noclegu….
Przestałam opowiadać Harremu tą
historię. Zauważyłam że przy jego biodrze ręce zawinęły się w pięści.
Objął mnie mocno i przyparł do
ściany.
- Hej… Odnajdziemy tych którzy
zabili twojego brata i obiecuje że ich wykończymy.
Był tak wściekły że przerażał
mnie ton jego głosu.
- Może pójdziemy zobaczyć co z
Niallem i Sophie ? – spytałam ostrożnie z nutką paniki w głosie.
Chłopak spojrzał na mnie
łagodniejąc w jednej chwili.
- Nie możesz nikomu o tym
powiedzieć, dobrze ?
Skinęłam lekko głową i wyszłam za
szpitalnej alejki. Harry po chwili zrównał krok ze mną i razem kroczyliśmy do
szpitala. Drzwi otworzyły się z lekkim skrzypnięciem.
Coś mnie niepokoiło.
Czułam napięcie w ramionach.
Mina Harrego zrobiła się czujna i
skupiona.
- Co to za szpital ? – szepnęłam
ledwo słyszalnie.
Od ścian odchodziła farba,
korytarz był brudny i ciemny. Lampy raz się zapalały raz gasły. Wokół recepcji
leżały porozrzucane papiery. A krzesła pokryte były kurzem.
Harry spojrzał na mnie niczego
nie rozumiejąc.
- Nie mam pojęcia… Był najbliżej.
Odwróciłam głowę niezadowolona że
wysłaliśmy ich do jakiegoś byle jakiego szpitalu. Drzwi przede mną otworzyły
się prawie wylatując z zawiasów. O futrynę opierała się Sophie. Była blada jak
ściana i ledwo trzymała się na nogach. Podeszłam do niej szybko i chwytając za ramie
odprowadziłam do pobliskiego krzesła. Harry wyminął nas w przejściu i poszedł
zobaczyć co z Niallem.
Kiedy Sophie opadła na krzesło,
postanowiłam dołączyć do Harrego i sprawdzić co z niebieskookim Irlandczykiem.
Harry stał na środku
pomieszczenia rozglądając się niepewnie.
Wszędzie było dużo krwi.
Operacja…
Nagle znikąd pojawił się doktor w
śnieżno białym fartuchu. Uśmiechnął się do nas sztywno i spojrzał znacząco na
chłopaka.
- Będzie z nim dobrze. Stracił
dużo krwi, ale przeżyje.
Usłyszałam jak Harry wypuszcza z
płuc powietrze.
Poczułam nieopisaną ulgę.
Podeszłam do łóżka chłopaka i
nachyliłam się nad nim całując go w czoło.
Nagle rozwarł szeroko oczy.
Przez chwilę mignęło w nich coś
fioletowego, ale zaraz potem wróciły do normalnego koloru.
Może przez to że nie spałam tak
długo mam jakieś urojenia… Odepchnęłam
od siebie myśl o fioletowym blasku w jego oczach i skupiłam się na nim.
- Wszystko okey ?
- Troche boli mnie żebro. –
powiedział słabo – Ale jestem też głodny.
Mówiąc to patrzył mi głęboko w
oczy jakby czegoś ode mnie oczekiwał.
Coś we mnie drgnęło. Bardzo
głęboko.
Czyiś melancholijny głos zaczął
mi szeptać żebym się pochyliła.
Moja sylwetka sama, jak
zaczarowana przesuwała się wolno do przodu.
Czyjaś ręka dotknęła moje ramie i przerwała to
dziwne zajście.
- Powinniście go zostawić. Musi
odpoczywać.
Stanęłam szybko koło Harrego.
Czułam że tylko przy nim odzyskuje racjonalne myślenie. Harry położył swoją
lodowatą dłoń na moich plecach i delikatnie skierował mnie w stronę drzwi.
Kiedy przeszliśmy przez próg drzwi za nami trzasnęły. Podskoczyliśmy obydwoje
zaskoczeni.
To wszystko było na tyle dziwne
że zaczęło mnie przerażać.
Na krześle siedziała skulona
Sophie. W jej postawie było coś dziwnego, coś co mnie nieustannie odpychało.
Mimo że chciałam do niej podejść jakaś racjonalna część powiedziała że mam się
nie zbliżać.
Harry podszedł do niej i złapał
ją za ramię. Dziewczyna spojrzała na niego kruchym wzrokiem.
Poczułam że coś się we mnie
rozpuszcza.
Nagle do moich oczu napłynęły
łzy. Próbowałam za wszelką cenę je powstrzymać, ale same wolno zaczęły wypływać
z moich oczu.
Podbiegłam do przyjaciółki i
wtuliłam się w jej ramię.
- Ty żyjesz So. – powiedziałam
dławiąc się łzami.
Dziewczyna przygarnęła mnie do
siebie i zgniotła w niedźwiedzim uścisku.
Poczułam że na moją koszulkę
spływają ciepłe łzy.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Nie wiem czy mi sie zdaje ale sądze że to chyba najdłuższy rozdział.
Jak widzicie dodałam to o wampirach... jednak część z was nie spodobał się ten pomysł więc będe starać się ograniczać z tym. Postaram się żeby prowadzili normalne życie i wgl.
Tak ogl... Pokażcie ile osób czyta tego imgina, bo trace motywacje do pisania. Jeśli czytasz, a jesteś zbyt leniwa / leniwy żeby napisać co sądzisz wstaw chociaż jakąś buźkę to wszystko. Dziękuje.
Jednokierunkowych.
Świetny jak zawsze. Pozdrawiam i czekam na kolejny imagin Ew
OdpowiedzUsuńSuper :)
OdpowiedzUsuńJakoś tak nie pasują mi u te wampiry, ale fajny...
OdpowiedzUsuńgenialnie jak zwykle :D
OdpowiedzUsuńOgólnie fajny, ale te wampiry... psują urok. :((
OdpowiedzUsuńA mi się tam one podobają! Przynajmniej jest oryginalnie! ;D
OdpowiedzUsuńMi sie wydaje że te wapiry tutaj nie pasjaą.. to sie staje za bardzo nie realistyczne :/ ale pisz w taki sposóbżeby tobie się podobało :) :*
OdpowiedzUsuńImagin świetny :) Wampiry jak dla mnie tu nie pasują . ALe to tylko moje zdanie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,Meg.
Witam ♥ to ja Lonay --> tym razem nie anonimek :3.. Świetny rozdział jak zwykle :3
OdpowiedzUsuńJak wiecie czytam zawsze waszego bloga, więc pomyślałam, że mogę się wypromować ze swoim, hę?
Zapraszam serdecznie http://vashapppenin.blogspot.com/ i liczę na komentarz .. Proszę tez uszanować styl pisania i cały profil, ponieważ to jest mój pierwszy blog ♥
Dziękuję za uwagę ;D
Amazing amazing amaizing :** chcę więcej i t oszybko :**
OdpowiedzUsuńTrochę mi to nie leży, ale i tak fajny ;D. Nie mam konta więc będę się podpisywać Żyrafaa ;___;. xD. Ostatnio czytałam książkę o żyrafie i mi się spodobały. ;D.
OdpowiedzUsuńA więc --> Żyrafaa ;___;
Superrrr :D
OdpowiedzUsuńKasia masz talent i to tyle rewelacja jak zawsze!!!!
OdpowiedzUsuń