Rozdział 3
* oczami Sophie *
Czułam wielką ulgę gdy się okazało że z Ivy nie jest tak
źle. Doktor powiedział że po wyjściu nie może się przemęczać, więc będziemy
musieli ją pilnować. Troche mi to nie pasowało, bo miałam pracę, ale Niall
powiedział że możemy się zmieniać. On z samego rana ja wieczorami, a jak mu najwyżej
nie będzie pasować to Harry z nią posiedzi. Taki układ mi odpowiadał, chociaż
wolała bym żeby opiekował się nią mój brat. To był pewniejszy grunt. Ale raczej
wątpiłam żeby on chciał się zajmować nadpobudliwą Ivy. Westchnęłam głośno.
Zauważyłam że często miałam to z zwyczaju.
- Coś cię martwi…
Odparł chłopak z irlandzkim akcentem.
W ogóle zapomniałam o jego obecności. Obróciłam się wolno i
spojrzałam na niego.
- Po prostu martwię się o nią. I zastanawia mnie jedno… Dlaczego tak się o
nią troszczysz?
Chłopak uśmiechnął się tajemniczo i wzruszył ramionami.
Nagle je rozłożył i wyszczerzył zęby wesoło.
- Właściwie to jestem głodny. Dasz się gdzieś zaprosić ?
Uśmiechnęłam się do niego i skinęłam lekko głową.
Skierowaliśmy się do kawiarni tocząc zawziętą dyskusję. Niall
tłumaczył mi jaka Irlandia jest piękna i że za wszelką cenę musze tam polecieć.
- Pewnie bym się zgubiła… - powiedziałam z wolna.
- No to ja cie tam zabiorę. To najpiękniejsze miejsce na ziemi.
- Okey mi to pasuje.
Uśmiechając się popijałam moją kawę i zajadałam się
pączkiem. Niall spojrzał na mnie.
- Nie boisz się o kalorie ?
- Żartujesz ? Uwielbiam pączki i za nic w świecie ich sobie
nie odmówię. Tak w ogóle lubię jeść.
Niall zaśmiał się szczerze.
- Lubisz jeść… Jesteś pierwszą taką dziewczyną. Większość
którą ja znam ma swoje diety i przeróżne inne rzeczy które zakazują im jedzenia
pyszności. Boją się że przytyją i już nie będą robić wrażenia na innych.
- A ty ? Ulubione danie ?
- Nie mam określonego, ale uwielbia Nandos. Moja ulubiona
restauracja.
- Żartujesz ! – wykrzyknęłam troszkę zbyt entuzjastycznie bo
wszyscy ludzie się na mnie spojrzeli – Ja też ją lubię – powiedziałam już nieco
ciszej.
Nasza dalsza rozmowa potoczyła się szybko. Wymienialiśmy swoje ulubione dania z Nandos i w większości
okazały się takie same.
Kiedy mieliśmy już wychodzić zabrzęczała moja komórka.
Przeprosiłam Nialla i odeszłam od stołu.
- Halo.
- Witaaaj siostrzyczko . – w słuchawce usłyszałam głos
mojego brata.
- Cześć staruszku. Co jest ?
- Nie odzywasz się i w ogóle, a dzisiaj dowiedziałem się że
jesteś w mieście. Musimy się spotkać.
- To coś ważnego ? Bo wiesz…
- Tak Sophie… Chodzi o tatę.
- Okey będę jak najszybciej się da.
Rozłączyłam się i podeszłam do Nialla, ale on też już
rozmawiał przez telefon. Spojrzałam na okno. Po szybie delikatnie spływały
krople deszczu, gdzie nie gdzie niebo przecinały jasne błyskawice.
Tata. Był chory, odkąd pamiętam. Max, zdecydował się
zamieszkać z nim w Londynie żeby móc się nim opiekować. Jednak z każdym dniem
było coraz gorzej i gorzej.
Niall dotkną ł mojego ramienia i spojrzał mi w oczy.
Domyślił się że coś jest nie tak bo uniósł lekko kąciki ust i przystawił mi
czekoladowego batona.
- Masz, na poprawę humoru.
Roześmiałam się.
- Dziękuje.
Wyszliśmy na deszcz. Biegnąc potknęłam się o
jedną płytkę która wystawała z chodnika i upadła bym gdyby Niall mnie nie
złapał. Uśmiechnęłam się do niego lekko i biegliśmy dalej. Kiedy
dotarliśmy do drzwi byliśmy mokrzy jak kaczki. Niall zaproponował żeby się wysuszyć,
bo tak przecież nie możemy się pokazać mojej przyjaciółce. Weszliśmy do
łazienki i ściągnęliśmy z siebie bluzy. Niall zaoferował się że wysuszy moją,
ale się nie zgodziłam. Myślałam że umrę tam przez to suszenie. Ręce tak mi
zdrętwiały że ledwo utrzymywałam tę bluzę. Po parunastu minutach, nie była już
tak mokra jak na początku więc zrezygnowałam i zarzuciłam ją na siebie. Niall
stał już suchy przede mną. Pchnął lekko drzwi i wyszliśmy na korytarz.
- Posłuchaj… Nie mogę zaopiekować się dzisiaj Ivy. Coś mi
wypadło.
- Ja też nie. Musze pojechać do przyjaciela… - powiedział z
wolna Niall.
- A co z Harrym… Mógł by z nią posiedzieć i pilnować żeby
nie uciekła ?
Niall skwasił się na chwilę i zastanowił.
- Nie wiem Harry bywa dziwny – uśmiechnął się lekko – Ale
zobaczymy.
* oczami Ivy *
- Czeeeeść – powiedział wolno. Miał tak śmiesznie
zachrypnięty głos – Jestem Harry. Przyjaciel Nialla.
- Cześć.
- A ty jak masz na imię ?
Chciał byś wiedzieć, zaśmiałam się pod nosem. Ale potem
jakiś głos w mojej głowie zaczął mnie opieprzać że chociaż raz mam być poważna.
- Ivy. Gdzie są Sophie i Niall ?
- Poszli pogadać z doktorem.
Chłopak usiadł na krześle obok mnie i wziął sobie batonika
do rąk.
- Niall się o ciebie martwi…
- Eh… Naprawdę mi przykro że w niego wjechałam, ale
straciłam ostrość widzenia.
Taak to była najlepsza wymówka.
- Sophie powiedziała
że to pewnie dlatego, że rozstałaś się z chłopakiem.
Skamieniałam. Odwróciłam powoli głowę w jego stronę. Wydawał
się być smutny.
- Chciałaś się zabić ?
Odwróciłam głowę w stronę okna i nic nie powiedziałam. Bałam
się że zacznę płakać, bo łzy już powoli miały zamiar wydostać się z moich oczu
a w gardle pojawiła się wielka gula. Chłopak siedział cicho i w ogóle się nie
odzywał. Tak jakby oczekiwał że jednak mu odpowiem. Drzwi ponownie się
rozchyliły i weszli przez nie Niall i Sophie.
- Będzie z tobą dobrze mała. – powiedziała zadowolona
Sophie.
Wrzuciłam na twarz maskę żeby nie pokazywać przyjaciółce jak
bardzo przybiła mnie rozmowa z Harrym.
- Harry… Mam prośbę. – powiedział powoli Niall.
Zielonooki skinął głową.
- Został byś z Ivy ? Liam do mnie dzwonił i musze jak
najszybciej do niego jechać. I Paul coś ode mnie chce. – chłopak podrapał się
nerwowo po głowie.
- A Sophie nie może ?
- Mój brat do mnie dzwonił… Musze na chwilę do niego
pojechać. Tylko dzisiaj w nocy. Będziesz ją pilnować żeby nie uciekła.
Sophie spojrzała znacząco na mnie, a ja wyszczerzyłam
wszystkie zęby w uśmiechu.
- Okey zostanę z nią. Tylko załatwcie mi wygodniejsze
krzesło.
Niall i Sophie zaczęli się śmiać a ja mierzyłam Harrego wzrokiem.
Sophie pocałowała mnie w policzek, a Niall uścisnął mi rękę.
Po chwili już ich nie było. Lubiłam brata Sophie, mieszkał kawałek drogi stąd i
był ode mnie starszy o jakieś sześć lat. Od Sophie o pięć.
Harry patrzył na mnie w taki sposób że zaczęłam się rumienić.
Spojrzenie było nie do wytrzymania.
- Nie. – powiedziałam cicho.
- Noo i było tak trudno ?
Rzuciłam mu zirytowane spojrzenie ale zaraz potem położyłam
się i odwróciłam się do niego bokiem. Gips mi to trochę utrudniał, ale dałam
radę. Chłopak westchnął głęboko i zaczął wiercić się na krześle. Po chwili mój
oddech stał się umiarkowany i odpłynęłam w krainę snów.
Z wolna zaczęłam otwierać oczy. Moja ręka była wplątana w
coś miękkiego. Obróciłam się zaspała na drugi bok i powoli otworzyłam oczy. Tuż
koło mnie leżała głowa Harrego, a moja ręka była w jego włosach. Poderwałam się
z piskiem i usiadłam prosto. Harry słysząc mój krzyk również się poderwał.
Zachciało mi się śmiać. Wyglądał jak by coś go przejechało. Twarz spłaszczona,
oczy nieobecne…
- Z czego się śmiejesz ?
Zakryłam usta dłonią i wybuchłam donośniejszym śmiechem.
Wskazałam na lustro. Zielonooki ruszył w jego stronę pewnie, ale kiedy zobaczył
siebie mina mu zrzedła. Spłukał twarz wodą i wytarł ją moim ręcznikiem.
- Lepiej ?
Pokiwałam głową, wciąż nie mogąc powstrzymać się od śmiechu.
Harry opadł ciężko na krzesło i spojrzał na mnie z politowaniem.
- Jesteś dziwna.
- Wiem.
Uśmiechnęłam się do niego szeroko i sięgnęłam po batonika. Kiedy się odwracałam zobaczyłam że w drzwiach stoi rozgniewany David.
* oczami Sophie *
Wybiegłam ze szpitala pędząc co tchu. Wsiadłam pośpiesznie
do samochodu i odpaliłam go. Wrzuciłam bieg i ruszyłam na wschód Londynu gdzie
mieszkał mój brat. Wszystko się waliło w tym samym momencie. Ivy w szpitalu, z
tatą jest coś nie tak. Pojedyncza łza wysunęła się z mojego oka. Jednak
pośpiesznie ją starłam. Zbyt często płakałam.
Pędząc przed siebie
nie zwracałam uwagi na samochody, jednak kiedy wjechałam do lasu, coś mnie
zaniepokoiło. Duży, czarny samochód jechał za mną. Czyżby ktoś mnie śledził ?
Wzięłam powoli oddech i przyśpieszyłam. Przede mną zaczął majaczyć dom Roberta.
Uśmiechnęłam się i zajechałam przed bramę. Wysiadłam pośpiesznie z samochodu i
wcisnęłam guzik. Czarny samochód przejechał koło mnie i skręcił na podjazd do domu
obok. Mój brat wyszedł z domu i skierował się w moją stronę. Jego dom był
okazałą budowlą. Basen, mnóstwo pokoi , pole golfowe i wielki ogród. Niczego
nie brakowało. Przytulił mnie do siebie miażdżąc w uścisku.
- Co tam pączuszku ?
Wbiłam mu lekko łokieć w brzuch.
- Bez zmian. Co z tatą ?
- Musi jechać na badania, ale nie chce się zgodzić. Sądzę że jego stan się pogorszył…
Głośno wypuściłam powietrze.
Dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego że wstrzymuje oddech.
- A ty jak się trzymasz ?
Robert wzruszył tylko
ramionami i wziął mnie za rękę. Wolno
ruszyliśmy w stronę drzwi. Kiedy uchylił je przede mną nie byłam pewna czy mam
wejść do środka. Stanęłam w progu i niepewnie mierzyłam przejście wzrokiem. Brat położył mi ręke na ramieniu i
wepchnął mnie do altany.
- Co z tobą ? – zaśmiał się cicho.
Wzruszyłam tylko ramionami i ściągnęłam z siebie szalik,
potem kurtkę a na końcu buty. Robert zabrał mnie to wielkiego salonu i ulotnił
się po gorącą herbatę. Powoli wodziłam
wzrokiem po pomarańczowym pokoju. Na ścianach wisiały piękne zdjęcia, moich
rodziców, mnie, Mayi ( dziewczyna Roberta ) . Jednego zdjęcia nie potrafiłam
zidentyfikować… Był na nim mój brat i
dwóch chłopaków. Wstałam od stołu i podeszłam do obrazka i przyjrzałam się dwóm
nieznajomym. Jeden miał głębokie brązowe oczy i krótko ścięte włosy, a drugi
rozrzucone włosy i szeroki uśmiech na twarzy. Już ich kiedyś widziałam...
- To Louis i Liam. – powiedział mój brat podając mi kubek z
gorącą herbatą.
- Kim oni są ?
- Mają taki zespół… Pracowałem
kiedyś z nim. Świetni są.
Pokiwałam wolno głową, zanurzając usta w gorącej
herbacie. Była trochę za słodka jak dla
mnie, jednak niczego nie powiedziałam.
- Jak tam Michael ?
Moje palce mocniej zacisnęły się na uszku kubka. Spojrzałam
na brata z złości i wzruszyłam tylko ramionami.
- Heej, wiesz że możesz powiedzieć mi o wszystkim.
- Wiem, ale nie chce o tym rozmawiać.
Wyminęłam go szybko i usiadłam przy stole grzejąc sobie ręce
przy ciepłym kubku. Robert usiadł naprzeciwko mnie i spojrzał na mnie z troską
. Kiedy się tak uśmiechał był podobny do mamy.
- Tata niedługo powinien wrócić. Jeśli się nie mylę siedzi u
sąsiada.
Pokiwałam powoli głową i wstałam od stołu. Powiedziałam
Robertowi że idę pod prysznic i skierowałam się na górę do mojego pokoju.
Kiedy przekroczyłam próg zobaczyłam że wszystko jest tak jak
było. Brązowe i piaskowe ściany, na których powieszone były plakaty, moich
idoli. Byłam tu ostatnio kiedy miałam dwanaście lat. Spojrzałam na tablicę
korkową która była umieszczona nad moim zawalonym biurkiem. Zdjęcia mnie i Mayi
zdecydowanie dominowały. Szkoda że teraz już się nie przyjaźnimy... Stało się
to tak nagle. Po wakacjach już się do mnie nie odzywała i nie zwracała na mnie
uwagi. Potem chyba mnie znienawidziła, a jakiś czas temu zaczęła chodzić z moim
bratem. Wyciągnęłam rękę w kierunku zakurzonego zdjęcia i odgarnęłam z niego
pojedynczą pajęczynę. Sięgnęłam ręką po pineskę i odpięłam wszystkie zdjęcia z
tablicy. Potem zdarłam plakaty ze ściany i wrzuciłam wszystko do kosza. Z
tęsknotą spojrzałam na moje łóżko z zielonym baldachimem, na którym leżała
kołdra z małymi misiami. Podeszłam do niego powoli i usiadłam na brzegu. Lewą
ręką przesuwałam po miękkim materiale misiowej poszewki. Drzwi do pokoju lekko skrzypnęły. Uniosłam głowę do góry i
zobaczyłam w nich siwą czuprynę mojego taty.
- Sophie. – powiedział miękkim głosem.
Poderwałam się z łóżka i podeszłam do niego.
- Tato. – westchnęłam zgniatając go w niedźwiedzim uścisku.
Potem pogrążyliśmy w rozmowie. Dowiedziałam się że tata
poznał kogoś nowego . Jakąś piękną kobietę, tak przynajmniej sądził . Długo
rozmawialiśmy o jego chorobie. Mimo tego że nie chciał iść na badania, po
długich naleganiach zgodził się. Później
wszedł Robert i powiedział że umówił się z kumplami na małą imprezkę. Tata
stwierdził że skoro tak, będzie nocował u swojego przyjaciela. Mi nie zostało nic innego jak zostanie w domu
i spanie. Była jeszcze opcja żebym pojechała do Ivy, ale jestem za bardzo
zmęczona. Znużona myśleniem, zasnęłam na miękkim łóżku.
Kiedy się obudziłam w domu rozbrzmiewała dość głośna muzyka.
Przetarłam oczy zaspana i wstałam wolno z łóżka. Musiałam iść do samochodu po
moją torbę z ciuchami. Otwarłam drzwi i niepostrzeżenie prześlizgnęłam się do
garażu. Kiedy brama była w połowie przesunięta, przeszłam przez nią.
Rozejrzałam się dookoła. Widziałam tylko ciemność. W powietrzu pachniało deszczem
i kwiatami. Burza… Wszystko było takie duszne i gęste. Nienawidziłam burz… To
było najgorsze co mogło być, zaraz po myszach, pająkach i wężach. Okey, no może
byłam trochę bojaźliwa, ale kto nie boi się tych potworów… Szybkim krokiem ruszyłam w stronę samochodu,
wyjęłam z niego torbę i skierowałam się do garażu. Jak na moje nieszczęście
drzwi się zatrzasnęły i nie chciały otworzyć.
- Cholera. – mruknęłam pod nosem i skierowałam się do drzwi
frontowych.
Miałam ogromną nadzieje że chłopacy nie siedzą teraz przy
basenie, bo wtedy by mnie zauważyli. Jak ninja przesuwałam się między drzewami,
ale nikogo nie zauważyłam więc ruszyłam spokojnie do drzwi. Kiedy byłam już tuż
tuż, zobaczyłam …
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Okey wstawiłam jednak szybciej bo mój tatuś chce mnie sprawdzić jak nauczyłam się na sprawdzian z historii... Informuje że następny imagin pojawi się dopiero w piątek wieczorem... Piszcie co sądzicie. Czy mam coś dodać? I mam taki pomysł. Jeśli któraś z was chce być w imaginie, piszcie w komentarzu jak chcecie mieć na imię i opiszcie sie paroma słowami, postaram się was dodać. : ) Julia... zdecydowałam że cie dodam. xD Wymyśl sobie imię. ;p
I na koniec jeszcze jedno. Polecam wam pewnego bloga z opowiadaniami o chłopakach. Dziewczyna dopiero zaczęła i sądze że przydałoby jej się wasze wsparcie, jak nikt umiecie zmobilizować do pisania. Dlatego licze na was. Wbijajcie i przeczytajcie ;
Imagin o Niallu ♥
I na koniec jeszcze jedno. Polecam wam pewnego bloga z opowiadaniami o chłopakach. Dziewczyna dopiero zaczęła i sądze że przydałoby jej się wasze wsparcie, jak nikt umiecie zmobilizować do pisania. Dlatego licze na was. Wbijajcie i przeczytajcie ;
Imagin o Niallu ♥
Jednokierunkowych rodzinko. ♥
Ey ! Jestem rozczarowana,miał być gwałt ! o.O xd
OdpowiedzUsuńAle i tak uwieelbiam tego imagina ♥
Ey ? Harry mnie nie lubi ? ; c
Gwałt? Na kim? O.O
UsuńOna tylko żartuje :P Spokojnie na nikim ♥
UsuńŚwietnie Ci wyszło, nie mogę się doczekać kontynuacji ;)
OdpowiedzUsuńiamhorangirl.blogspot.com
Piękne!
OdpowiedzUsuńZawsze w takim momencie musicie kończyć ? -.-
OdpowiedzUsuńHahah, ale oj tam ; ) Wstawiaj następne i to szybko, postaraj się szybciej niż w piątek, proszę ! :D
Bo mnie tu z ciekawości krew zaleje! ; )
Jezu co za skandal!! Mam tyle czekać do piątku ? XD
OdpowiedzUsuńA wiec twój Imagin jest bardzo zacny :D
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału !
Jestem ciekawe co zobaczyłam, znaczy co zobaczyła Sophie.. xD