czwartek, 18 kwietnia 2013

Rozdział 7

Rozdział 7




* oczami Sophie *



Otworzyłam oczy.
Poczułam w ustach metaliczny smak.
Krew….
W pomieszczeniu panowała cisza.
Moja rozcięta warga niemiłosiernie pulsowała, a na oko zachodziła opuchlizna.
Podłoga zaszła mchem, a ściany pokryły się grzybem. Wszędzie unosiły się zapach pleśni i krwi.
Drobne promienie światła przedostające się przez szpary drzwi, pozwoliły mi ujrzeć Nialla.
Leżał pod ścianą. Jego ciało brudne od kurzu i postrzelona klatka piersiowa wstrząsnęły mną do cna. Podniosłam się na lewym łokciu i wolno przeczołgałam się w stronę jasnookiego blondyna.
Nie byłam do końca pewna czy oddycha i co miałam teraz zrobić… Jak się zachować.
Przystawiłam ucho do jego klaki piersiowej i nasłuchiwałam jakiejś oznaki życia.
Chłopak oddychał…
Ale bardzo słabo. Czułam że zbliża się moment w którym życie z niego ujdzie.
Wstałam chwiejnie na nogach i podeszłam do drzwi.
Zaczęłam w nie walić tak mocno że na pięściach pojawiła się krew. Dopiero po jakimś czasie w drzwiach stanął ten mężczyzna. Popatrzył na mnie groźnie i dmuchnął mi dymem prosto w twarz.
- Czego ? – spytał zachrypniętym głosem.
- Niech go pan wypuści. To nie o niego ci chodzi. Tylko o mnie. Wiec zostaw chłopaka w spokoju.
Mężczyzna popatrzył na mnie jak na idiotkę, a potem zaniósł się śmiechem.
Otarł wierzchem dłoni ślinę która spłynęła mu z ust i popatrzył na mnie z obrzydzeniem.
- Dobrze, ale tylko jeśli się obudzi.
Popatrzyłam z powątpiewaniem na chłopaka leżącego nieruchomo w narożniku pomieszczenia.
- Zgoda. – powiedziałam patrząc mu w oczy.
Facet uśmiechnął się i zaryglował z powrotem drzwi.
Oparłam się o ścianę i popatrzyłam na chłopaka.
To wszystko moja wina.
Moje ciało bezwładnie opadło na podłogę.
W gardle urosła gula, a oczy przerażająco szybko się zamgliły.
Zbliżyłam się wolno do chłopaka i uklękłam przed nim.
Przez całe moje ciało przeszedł dreszcz, a z oczu wypłynęła łza.
Na początku jedna… potem druga i na końcu cały potok.
- Przepraszam. – szepnęłam przez łzy i opadłam na ciało chłopaka. – Tak bardzo przepraszam.
Łzy wolno spływały po jego ramieniu i opadały na podłogę. Pojedyncze kropelki na dłuższą chwilę zawisały w powietrzu a potem z głuchym łomotem uderzały o ziemię.
Niall nie zasługiwał na to żeby umierać w takim miejscu. Nie zasługiwał na to żeby w ogóle umierać. A zwłaszcza nie za kogoś takiego jak ja. Nawet mnie nie znał…
Podniosłam się wolno z jego zimnego ciała i patrzyłam na niego przez dłuższą chwilę.
Jego twarz wykrzywiona była w bólu. Nie było na niej odrobiny spokoju.
Moje oczy ponownie się zaszkliły, ale tym razem się nie rozpłakałam.
Zgryzłam zęby i popatrzyłam przed siebie na ścianę.
Mech rzeźbił na niej, bardzo dziwne konstrukcje. Tak jakby coś obrastał…
Wstałam szybko z ziemi i podeszłam do ściany.
Prawą ręką przesunęłam po nawierzchni mchu. Kropelki rosy które się tam zsiadły połaskotały moje opuszki palców. Miękka powierzchnia, sprawiała że na chwilę zapomniałam o bólu. Przesuwałam tak dłużej ręką, aż w pewnym momencie trafiłam na coś ostrego.
Szybko zabrałam rękę z powrotem i strzepnęłam palce. Chyba nawet nie bolało tak mocno, ale to był odruch bezwarunkowy.
Oderwałam kawałek mchu, który odszedł bez problemu. Potem jak maszyna zaczęłam odrywać kolejne. Po paru minutach przed sobą zobaczyłam stare drewniane drzwi.
Przejechałam po nich ręką żeby się upewnić że nie mam omamów.
Szorstka powierzchnia drewna, sprawiła że oprzytomniałam.
W szaleńczym tempie oderwałam mech do samego końca.
Cofnęłam  się o parę kroków, żeby zobaczyć co tak naprawdę znalazłam.
Oprócz drzwi były tam poskreślane kreski i wyryte jakieś napisy w nieznanym mi języku. Podeszłam z powrotem do ściany i mrużąc oczy próbowałam odczytać co tam pisze, jednak bez większego skutku.
Uklękłam przy Niallu i zaczęłam go szarpać za ramię.
Nic.
Absolutnie nic.
Nawet nie skrzywił się na twarzy.
Z powrotem przystawiłam  ucho do jego klatki piersiowej i usłyszałam że jego oddech jest coraz słabszy.
Podbiegłam do drzwi i lekko za nie pociągnęłam. Klamka urwała się od tego szarpnięcia i została w moich rękach.
Drzwi na szczęcie się uchyliły.
Napierając na nie, starałam się otworzyć je jeszcze bardziej.
Z piskiem przesunęły się o kolejne centymetry.
Przerwałam na chwilę nasłuchiwałam czy nie usłyszał tego ten stary facet.
Jednak nic tego nie zapowiadało.
Nasłuchując uważnie, przesuwałam drzwi o kolejne centymetry. W końcu otworzyłam je na tyle że dałabym rade przejść z rannym Niallem. Nachyliłam się do chłopaka i podniosłam go za ramię. Kolana się pode mną ugięły, jednak nie poddawałam się. Przerzuciłam jego ramię przez swoją rękę i dźwignęłam się z nim do góry. Był zdecydowanie, za ciężki jak dla mnie. Przeszłam z nim za próg drzwi.
Od razu owiało mnie zimne powietrze i na całym ciele wyszła mi gęsia skórka. Korytarz był ciemny i czuć było w nim wilgoć. Nogi Nialla przesuwały się po zabrudzonej podłodze. Czułam że jestem już coraz bliżej celu bo powietrze robiło się bardziej zimne. Szłam tak ciągnąc Nialla obok siebie, kiedy uderzyliśmy o drzwi. Na sekundę trochę mnie to zamroczyło, ale potem pchnęłam drzwi ciężarem własnego ciała . Ujrzałam przed sobą niebo, a po chwili ktoś mierzył do mnie z pistoletu… Było zbyt ciemno żebym mogła zgadnąć kto to.
- Nie ładnie mi tak uciekać. – powiedział gruby głos.
Facet przystawił pistolet do moich pleców. Paraliż objął całe moje ciało.
 
* oczami Ivy *

Debil… i on naprawdę myśli że jak tak usiedzę. Kręciłam się i obmyślałam mój plan wejścia do tego domu.  Tylko na początku musiałam się stąd wymknąć. Ten głupi policjant, spoglądał na mnie podejrzliwie. Uśmiechnęłam się do niego przez zęby i gapiłam się na dom.
Harry właśnie skradał się ku tylnemu wejściu. Miałam nadzieję że wszystko będzie z nim dobrze.
Policjant nagle wsiadł na pierwsze siedzenie samochodu i rozsiadł się wygodnie.
Odpiął pistolet od paska i położył go na bocznym siedzeniu.
Obserwowałam go z uwagą, czekając aż coś się wydarzy.
Czułam w kościach że to jest właśnie ten moment w którym się wymknę.
Facet popatrzył na mnie w lusterku i pokiwał przecząco głową.
Myślał że wie co chce zrobić…
Nagle zadzwonił telefon. Glina poderwał się z siedzenia uderzając głową o dach samochodu. Wyciągnął telefon i szybko wyszedł na zewnątrz  kierując się w głąb lasu.
Wykorzystałam ten moment i rzuciłam się na pistolet. Otwarłam cicho drzwi i wyszłam. Zignorowałam moją nogę która była w gipsie i „ gnałam „ jak szalona. O ile można tak nazwać to ślimacze tępo.
Dotarłam do domu i cicho skierowałam się na werandę. Przy pierwszym moim kroku skrzypnęła deska. Przy drugim i trzecim też. Ale w końcu byłam na górze i mogłam odetchnąć z ulgą.
Weranda ponowie zaskrzypiała.
Odwróciłam się sparaliżowana i zobaczyłam za sobą Louisa.
- Chcesz mi powiedzieć co ty robisz ? – spytał z wściekłością. – Miałaś grzecznie siedzieć w samochodzie.
- Nie mogę czekać  z założonymi rękoma, kiedy moja przyjaciółka jest zagrożona. A jak oni zginą ? Pomyślałeś co będę czuć…
Louis przechylił głowę w bok i skinął nią lekko.
- Ide z tobą. Będę cie ubezpieczał.
Skierowałam się wolno do drzwi. Klamka wolno przekręciła się w moich rękach i zamek puścił. Pchnęłam je mocno i wpadłam na korytarz.
Cisza.
Absolutnie żadnego dźwięku oprócz naszych oddechów.
Skinęłam na Louisa i skierowałam się do piwnicy, z której prowadziło przejście.
Drzwi były otwarte.
Weszłam przez nie niepewnie i zobaczyłam krew na podłodze. Wędrowałam oczami  po małym pomieszczeniu. Moje ukryte przejście było odsłonięte... Wolno i bardzo cicho przesuwałam się korytarzem do przodu.
Bałam się tego co mogę tam zobaczyć, ale byłam zdeterminowana do tego żeby uratować swoją przyjaciółkę i Nialla.
Louis szedł za mną jak cień. W ogóle się nie odzywał. Słyszałam tylko jego wolny oddech.
Zatrzymałam się raptownie.
Zobaczyłam przed sobą trzy postacie. Wiedziałam że to ten facet.
Usłyszałam jak mówił „ Nie ładnie mi tak uciekać „.
Podeszłam do niego i wycelowałam lufe pistoletu prosto w jego głowę.
- Rzuć broń, inaczej odszczele ci łeb. I wiedź że nie zawaham się nawet przez chwilę. – powiedziałam głosem tak dziwnym że sama go nie poznawałam.
Nie było w nim ani trochę, wcześniejszego przerażenia. Czułam że mam panowanie nad tą sytuacją i byłam pewna swoich czynów. Czy zaszczeliłabym go ? Oczywiście ze tak. Zasługiwał na wszystko co najgorsze.
- Witaj ponownie mała Ivy. – powiedział uśmiechając się.
- Zamknij się. – syknęłam.
- Tęskniłem za tobą skarbie.
Powiedział to i odwrócił się w moją stronę.
Z trudem powstrzymałam się żeby nie zwymiotować. Coś stało się z jego twarzą. Była dziwnie zniekształcona i lekko nadpalona.
- Widzę że przyprowadziłaś kolegę. Więc już nie jesteś samotna...
Mówiąc to patrzył mi z kpiną w oczy.
Nie upuszczając pistoletu nawet na milimetr uderzyłam go lewą ręką w twarz.
Zachwiał się na nogach i otarł wierzchem dłoni spływającą krew.
- Gniewna jak zawsze. – powiedział uśmiechając się.
Kątem oka zobaczyłam że Harry pomaga wydostać się Sophie i Niallowi.
Odetchnęłam z ulgą.
- I jak tam mała Ivy… Znalazłaś już rodziców ?
Zaśmiałam się gardłowo.
- Posłuchaj. Nie przyszłam tu z tobą gawędzić. Porozmawiamy sobie jak już będziesz siedział w pudle i wtedy powiem ci co o tobie myśle. A teraz zamknij się jeśli naprawdę chcesz dotrzeć tam cały.
Popatrzył na mnie zdziwiony a potem od razu się roześmiał.
Poczułam za mną, że Louis się rusza.
Przywalił mu tak że tamten wpadł na przeciwną ścianę. Poprawił drugim ciosem i porywacz Sophie leżał na ziemi nieprzytomny.
- Wooooowwww – powiedziałam zaskoczona. – To było coś.
- Wkurzała mnie jego paplanina.
Louis uśmiechnął się od mnie szeroko.
Wyszliśmy przez korytarz na zewnątrz.
Nialla’a i Sophie właśnie zabierali do karetki.
Podbiegł do mnie spanikowany Harry.
- Cholera Ivy… Co ja ci mówiłem ?
Przytulił mnie do siebie mocno i schował twarz w moje włosy.
- Nie rób tego więcej. – szepnął ledwo słyszalnie.
Zrobił mi się cieplej. W moje ciało wpłynęła dziwna energia.
Louis chrząknął.
No i po rumakowaniu…
Harry szybko się ode mnie odsunął i spojrzał na przyjaciela.
- Eleanor przyjechała. – powiedział Harry i wskazał głową na śliczną brunetkę.
Dziewczyna podeszła do nas spokojnie i rzuciła się na Louisa.
Lou uniósł dziewczynę w powietrzu i pocałował ją w usta.
Odwróciłam wzrok speszona i spojrzałam na Harrego.
Przyglądał się z niepokojem karetce, która właśnie odjeżdżała.
- Powinniśmy jechać za nimi. – powiedział wolno.
Skinęłam mu głową i ruszyłam w stronę samochodu. Harry podszedł do mnie i złapał mnie za rękę.
Spojrzałam niepewnie na nasze złączone dłonie, ale niczego nie powiedziałam.
Policjanci właśnie wyprowadzali rannego faceta z domu. W kajdanki zakłóci byli jeszcze dwoje, ale nie znałam żadnego z nich.
Weszłam do samochodu i wygodnie rozsiadłam się na siedzeniu.  Harry zrobił dokładnie to samo. Odpalił silnik i ruszyliśmy za karetką.
- On do ciebie mówił prawda ?
Skamieniałam.
Miałam nadzieję że on tego nie usłyszał. Nie chciałam żeby zadawał mi pytania na ten temat, bo nie chciałam go okłamywać…
- Pomylił mnie z kimś.
- Nie wydaje mi się. Powiedział twoje imię.
Westchnęłam.
- To długa historia.
Moja ulubiona wymijająca odpowiedź, zazwyczaj to zawsze kończyło rozmowę.
- Ja mam czas. – powiedział i spojrzał mi w oczy.
- Harry… Po prostu ja nie chce o tym gadać okey ?
Harry spojrzał na mnie tym zagadkowym wzrokiem.
W ciszy i napięciu podążaliśmy za karetką. Z tej całej adrenaliny nie zauważyłam jak bardzo ranna jest Sophie… A jeśli to coś poważnego ? Wtedy skręcę temu idiocie łeb. Harry prowadził spokojnie samochód i raz po raz nucił sobie pod nosem piosenkę.
- Pójdę z tobą na to przesłuchanie.
Harry odwrócił się niepewnie w moją stronę i przez jego twarz przemknął wyraz rozpaczy, ale była to ledwie dostrzegalna zmiana. Potem uśmiechnął się do mnie słabo i spojrzał znowu na drogę.
Nie mówił mi o czymś i co do tego miałam stu procentową pewność. Spojrzałam na niego zrezygnowana i oparłam głowę o szybę. Moje powieki zrobiły się ciężkie a zaraz potem opadły.

 Coraz gęstsze chmury zbierały się nad naszymi głowami. Raz po raz  w oddali było słychać pioruny które jak bicz smagały czarne chmury.
Uniosłam głowę do góry i poczułam że przez moje ciało przechodzi dreszcz.
Podniósł się wiatr, a drzewa zginały się niemiłosiernie. Kolejny grzmot…
Czułam że to co ma nadejść jest coraz bliżej.
Obejrzałam się za siebie. Zobaczyłam wąską ścieżkę którą tu dotarłam. Budziła we mnie nieopisany lęk. Powoli odwróciłam się z powrotem.
Przed sobą zobaczyłam te zielone oczy, w których mogłabym się zatracić. Stał nade mną groźny, gotowy w każdej chwili ze mną walczyć, jednak nie zrobił żadnego ruchu.
Jego oczy świdrowały mnie na wylot, zobaczyłam w nich ulgę i nieopisaną chęć zabicia kogoś.
Wyciągnął ręce z kieszeni i przygarnął mnie do siebie, zamykając moją drobną sylwetkę w niedźwiedzim uścisku.
Czułam że mam wszystko czego tylko pragnęłam. Że znalazłam to czego szukałam i że moje szczęście jest na wyciagnięcie ręki.
Uderzył piorun, który od razu przerwał moje rozmyślania. Z nieba spadły krople deszczu, ale dla mnie nie liczyło się nic bo on był ze mną.
Poderwałam głowę.
Patrzyły na mnie piękne zielone oczy. Te same jak ze snu…
- Harry ? – szepnęłam i przełknęłam ślinę.


-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

No to macie... Napisałam wam coś tam xD Sami oceńcie. Zdecydowałam że czas powoli rozkręcać akcje... No bo to bd takie monotonne. LUBICIE POWIEŚCI FANTASTYCZNE.... TYPU WAMPY, WILKOŁAKI, DUCHY I TE INNE TAKIE. KAŻDY MA MI NA TO PYTANIE ODPOWIEDZIEĆ. ;___;
Bo jeśli nie nie zrobie tego w moim imaginie, ale jeśli wiekszość bd na tak to przemyśle to. Więc wiecie co macie robić. ♥

Naprawdę za wami tęskniłam. I dziękuje ci Meg, nie spodziewłam się ze ktoś powie że mu mnie brakowało ;____; Dziękuje ♥

Następny rozdział przewiduje na maja. Bo wtedy będe po testach i wam coś napisze. :)

15 komentarzy:

  1. Uwieeeeeeeeeeeeeelbiam ! ♥
    Kto to był ten facet ? Jejka czy to jest to o czym ja myślę ? : D
    Chcę kolejny ! ♥
    Jesteeś najlepsza i cię wielbię menuś ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. UUUUU jakie to pięneee :D :*
    Kocham Cię, wiesz? :P
    Normalnie chyba przez cały czas jak czytałam to nie oddychałam.Takie to świetne :D <3
    Meg

    OdpowiedzUsuń
  3. kkkkkkkkkkkkooooooooooooooccccccccccccchhhhhhhhhhhhhhaaaaaaaaaaaaaaammmmmmmmmmm twoje imaginy
    czekam na next
    a co do twojego pytania to bardzo lubię powieści fantastyczne i jestem ciekawa jak to ze sobą połączysz
    `
    `
    `
    `
    `
    1D + twój imagin + powieść fantastyczna = ..... coś niezwykłego ???? mam nadzieję
    nwm
    `
    `
    `
    `
    `
    `
    `
    czy wytrzymam aż do maja czekać na twój kolejny rozdział byłabym ogromnie wdzięczna gdybyś dodała go jeszcze w Kwietniu
    `
    `
    `
    `
    ale się rozpisałam
    `
    `
    `
    `
    życzę oceanu weny
    pozdrawiam <333333333333333333

    OdpowiedzUsuń
  4. ta adrenalina xd Hahahah, nie wiedziałam kiedy oddech wziąść. A takie fantastyczne postacie lubię xd No i tak wgl to świetne *-*

    OdpowiedzUsuń
  5. Z góry przepraszam za konto Anonim :3 !Oczywiścieeee ♥ ! Ja już czekam na wapmpy :3 ! I w ogóle rozdział świetny :D ! Tylko co tak wolno dodajesz :c ?! Koleżanko moja droga, postaraj się szybciej ♥ !
    Liam♔
    @PolandLiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Eeee.... nie fiemm co powiedzieć. zajebisty rozdział mi też cb brakowało i tej twojej pomyslowosc:** ja bym chcial aby byla wojna miedy wampami z 1D a wilki z the wanted xd ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. yyy nie wiem czy bym chciała fantasy ale moim największym marzeniem są dłuższe rozdziały jak w Dangerze PS kocham twoją inwencje :3

    OdpowiedzUsuń
  8. Hey there, my name is Hans and I'm a fellow blogger out of Hempstead, Great Britain. I like what you guys are up to. There's
    no doubt that Blogger: One Direction is an example of intelligent work and
    reporting. Continue the good work guys: I’ve put you guys on my blogroll.
    I think it will improve the worth of my web site.

    Feel free to visit my blog post 35774

    OdpowiedzUsuń
  9. Howdy! Do you use Twitter? I'd like to follow you if that would be ok. I'm undoubtedly enjoying your blog and
    look forward to new updates.

    Also visit my blog - public

    OdpowiedzUsuń
  10. Wspaniałe!
    Zakochałam się, popłakałam. Byłabym na nie jeśli chodzi o fantastykę. :(
    Jesteś genialna bez tego. Tak trzymaj. !
    Jednokierunkowych. :*
    ----------------------
    Still better story than twilight. <3

    OdpowiedzUsuń
  11. I work with stuff like this out here in Pomonte, Italia.
    Passion in what you believe and in putting it into words is a real
    talent. Your enlightening article possesses the perfect mixture of
    enthusiasm and well-written, interesting material that I’ve
    grown to appreciate and respect.

    my webpage :: périmètre

    OdpowiedzUsuń
  12. Dalej czekam na następny ;( Za bardzo się wciągnełam....

    OdpowiedzUsuń
  13. i ty się jeszcze k***a pytasz? kocham!!!!!!!!!
    Tak w ogóle zajebiste te twoje imaginy.

    OdpowiedzUsuń