* oczami Sophie *
Miałam ogromną nadzieje że chłopacy nie siedzą teraz przy
basenie, bo wtedy by mnie zauważyli. Jak ninja przesuwałam się między drzewami,
ale nikogo nie zauważyłam więc ruszyłam spokojnie do drzwi. Kiedy byłam już tuż
tuż, zobaczyłam …
- Niall co ty tu robisz ? – spytałam zdzwiona.
Niall spojrzał na mnie niepewnie i poderwał się na nogi.
- Sophie ? Śledzisz mnie ?
Zachłysnęłam się powietrzem …
- Jesteś jakąś psychofanką ? Jeśli chcesz autograf to ci
dam…
Miałam ochotę mu tak przyłożyć że by mógł sobie oglądać
gwiazdy w locie .
- Nie… To dom mojego brata. – powiedziałam niepewnie.
Nagle drzwi się balkonowe się otworzyły i wpadło przez nie
trzech innych chłopaków i mój brat. Tych dwóch poznawałam ze zdjęć, a tego
trzeciego nie widziałam nigdy na oczy. Wszyscy byli tak pijani że ledwo stali
na nogach. To co się wydarzyło później, wydawało się sekundą. Chłopak o
brązowych oczach poślizgnął się na płytkach i stracił równowagę przy tym wpadł
do basenu. Wszyscy chcieli się rzucić mu na pomoc, ale jeśli oni by to zrobili
było by jeszcze gorzej. Szybko ściągnęłam spodnie i bluzę i w samej podkoszulce
i majtkach ruszyłam na ratunek muzułmaninowi.
Chłopak zaczął się wiercić i wymachiwać rękoma. Krzyczał coś
przy tym, ale za bardzo byłam skupiona na tym żeby go ratować i niczego nie
usłyszałam. Kiedy do niego dotarłam przywarł do mnie całym ciałem i zaczął coś
nerwowo mówić. Podpłynęłam z nim do tej części gdzie był grunt i ostrożnie
próbowałam go od siebie odsunąć, ale chłopak nie chciał puścić.
- Ekhem – chrząknęłam.
- Zayn, ogarnij się to tylko woda.
Zayn oderwał się ode mnie i rzucił mojemu bratu wściekłe
spojrzenie. Wycelował w niego palcem i powiedział lodowatym tonem.
- Nie wiesz jak to jest bać się wody…
Potem odwrócił się do mnie i uśmiechnął się zawstydzony.
- Przykro mi że poznaliśmy się w takich okolicznościach.
Dziękuje za uratowanie mi życia. Jestem Zayn. – chłopak wyciągnął do mnie rękę.
Uścisnęłam ją wesoło i przyjrzałam mu się uważnie. Chłopak
był cholernie przystojny. Taki typ „bad boya ‘’. Nagle do basenu wskoczyła
reszta imprezowiczów i zaczęli drzeć się na całe gardło. Niall patrzał na nas z
góry i uśmiechał się głupio. Ja powoli zaczęłam wciągać Zayna na górę bo bałam
się że znowu coś mu się stanie. Kiedy bezpiecznie usiedliśmy na ławce, zaczął
coś gadać, ale nie mogliśmy go zrozumieć. Niall powiedział że trzeba go będzie
zanieść do pokoju, bo inaczej zaśnie na dworze, a potem będziemy mieli jeszcze
większy problem. Wtargaliśmy go do pokoju mojego brata i wygodnie ułożyliśmy na
łóżku. Schodząc zabrałam ze sobą butelkę whisky.
- To był beznadziejny dzień, należy nam się.
Niall skinął głową i usiedliśmy na kanapie, patrząc jak debile
bawią się w basenie w berka. Louis właśnie miał wychodzić kiedy mój brat
złapał go za spodnie i pociągnął z
powrotem. Nie znałam mojego brata od tej strony.
- Gdzie się poznaliście ? – spytałam ni z gruszki ni z
pietruszki.
- Na castingach do X Faktora.
- A więc śpiewacie… Poszliście jako grupa ?
Niall spojrzał na mnie zdziwiony.
- One Direction… Mówi ci do coś ? – pokręciłam głową.
Chłopakowi wyraźnie opadły ramiona i mina mu zrzedła. – Jak to możliwe że wie o
nas cały świat, a ty nie ?
- Nie oglądam telewizji, nie czytam gazet i nie interesuje
się życiem gwiazd. Nie mam na to nawet czasu.
- Czym się zajmujesz ?
- Gastronomią.
Niall wyszczerzył zęby w uśmiechu.
- Chcesz mi pokazać jak gotujesz ?
Zaczęłam się histerycznie śmiać, jednak potem nagle
spoważniałam.
- Serio ?
- Czemu nie. Lubię jeść, a tak się dobrze składa że jestem
głodny.
Blondyn wstał z kanapy w lewą rękę wziął whisky, a wolną
podał mi. Wolno skierowaliśmy się w stronę kuchni. Po domu walały się jakieś
kubki i pełno puszek od piwa. Typowy dom faceta… Spojrzałam na Nialla a on tylko wzruszył
ramionami.
Kuchnia na szczęście była czysta. Wyciągnęłam z szafek i
lodówki potrzebne składniki i zaczęłam je kroić, wsypywać do miski i inne te
duperele. Niall przyglądał mi się z zainteresowaniem popijając whisky. Po paru
minutach na stole parowały dwa talerze z naleśnikami, bitą śmietaną, czekoladą
i truskawkami. Niall zjadł je w parę
minut i teraz rozwalił się wygodnie na krześle i patrzył jak ja jem.
- No to opowiesz mi trochę o waszym zespole ?
Niallowi od razu mordka się ucieszyła i spojrzał na mnie z
uśmiechem.
- Tworzymy go, Zayn, Liam, Louis, Harry i ja. Sądze że
jesteśmy całkiem nieźli, dajemy koncerty na całym świecie…
- Czekaj Harry też ? – spytałam zdziwiona.
- Jasne. Nie chce się chwalić czy coś, ale jeśli masz
laptopa to ci pokaże jacy jesteśmy zdolni. – wyszczerzył zęby w uśmiechu.
Rzuciłam w niego ręcznikiem.
* oczami Ivy *
Kiedy się obracałam zobaczyłam w kącie Davida. Moja
sylwetka skamieniała, a oczy skupiły się na nim. Wszedł spokojnie do pokoju i
zlustrował wzrokiem Harrego potem przeniósł go na mnie i pokiwał z wolna głową.
- Widzę ze nieźle sobie radzisz. – skinął głową na Harrego.
- To nie tak myślisz…
- Nie mów mi o czym mam myśleć. Zniszczyłaś mój motocykl ! –
krzyknął David.
- Słucham ? Prawie się zabiłam !
- Wiesz nawet mnie to nie interesuje, jeśli nie zapłacisz za
naprawę spotkamy się w sądzie.
Zaśmiałam się cicho i spojrzałam na niego wrednie.
- Jasne. – wycedziłam wolno przez zęby. – Wynoś się stąd.
Nie chce cię więcej widzieć ! – krzyknęłam.
David spojrzał na mnie zdzwiony i wolnym krokiem wycofał się
do drzwi. Kiedy za nimi zniknął, runęłam na poduszkę, a łzy zaczęły spływać po
moich policzkach. Jak on może być taki bezduszny… Sądziłam że mu zależy. Że w
jakimś stopniu się mną interesuje… A tu nic. Mój szloch stał się głośniejszy, ramiona trzęsły się jak osika na wietrze. Płakałam dość długo, straciłam rachubę czasu i teraz
tylko gapiłam się na moje palce. Zastanawiając się dlaczego muszą być takie
długie. Nagle oczy ponownie mi się zaszkliły i już miałam wybuchnąć płaczem na
nowo, kiedy czyjaś ciepła ręka złapała moje ramie.
Uniosłam niepewnie wzrok na chłopaka i zobaczyłam że
przypatruje mi się z troską. Wstał z krzesła i usiadł w boku mojego łóżka.
Objął mnie mocno i powolnym ruchami rozcierał moje plecy.
- Wszystko będzie dobrze. – wyszeptał mi do ucha. – Jeśli
chcesz pogadam sobie z tym palantem.
Zaśmiałam się cicho i przytuliłam go lekko. Oparłam policzek
na jego ramieniu i zapatrzyłam się w okno.
- Mogę ci opowiedzieć moją historię ? – spytałam cicho.
Miałam wrażenie że już dłużej nie wytrzymam. Musiałam komuś
powiedzieć, jak to ze mną jest. Komuś kto mnie nie zna. Nie będzie mógł mnie
oceniać. Po prostu wysłucha, pokiwa głową i powie coś miłego… Potrzebowałam
tego, a czułam że on jest odpowiednią osobą.
Harry odsunął się ode mnie i spojrzał mi w oczy.
- Jesteś tego pewna ? – spytał z wahaniem.
Pokiwałam lekko głową i zaczęłam.
Opowiedziałam mu to jak rodzice mnie zostawili, jak babcia
zginęła w wypadku i już nic mi nie pozostało. Potem że zaczęłam ćpać, palić
papierosy, pić alkohol. Wolno i dokładnie opowiadałam mu każdą historię. A on patrzył
mi głęboko w oczy ze zrozumieniem. Jakby przeżył dokładnie to samo. Jakby
wiedział o czym mówię… Jednak nie przeżył. Wiedziałam to. Wyglądał mi na osobę
która ma wszystko. Kochającą mamę, tatę, brata lub siostrę, ale mimo wszystko
chciałam się z nim podzielić moją historią. Opowiedziałam mu kiedy spotkałam
Sophie i jego brata, jak mi pomogli. Pozwolili zamieszkać u siebie dopóki nie
skończę osiemnastki. Potem opowiedziałam mu o Davidzie i o tym jak to z nami
było. Byliśmy razem rok, wszyscy mówili idealna para. Są dla siebie stworzeni.
Jednak ich głupie przesądy doprowadziły do tego że między nami robiło się coraz
gorzej. Z każdym dniem oddalaliśmy się od siebie. Aż w końcu dowiedziałam się
że poznał jakąś inną i sądzi że to miłość jego życia…. Przekreślił szanse na
nasze wymarzone życie którego plan układaliśmy sobie całymi dniami. Nie chciał
jeść ze mną śniadań, budzić się rano przy moim boku i wielu innych. Potrzebował
wyzwań. Dokładnie tak jak ja, jednak ja poświęciłabym pewne rzeczy dla niego.
Kiedy skończyłam wszystko opowiadać Harry patrzył na mnie ze
łzami w oczach. Nie wiedziałam czy są prawdziwe, nigdy nie potrafiłam tego
rozpoznać. Sama rzadko płakałam, aż do teraz. Teraz miałam prawo wylewać
hektolitry łez. Moje życie legło w gruzach i na razie nie mam określonego celu.
Co strasznie mnie irytuje. Wtedy miałam wszystko zaplanowane, wiedziałam co
będę robić każdego dnia, a teraz to po prostu minęło. Tak raz dwa, jakby w
ogóle tego nie było. Może uroiłam sobie to wszystko ?
- Przykro mi. – szepnął Harry i przytulił mnie lekko do
siebie.
Z moich oczu ponownie wypłynęły łzy, tym razem mocząc
fioletową koszulkę Harrego.
- Czy tak wiele wymagam ? –
powiedziałam zachrypniętym głosem – Chce tylko żeby ktoś mnie pokochał…
Przytuliłam się do niego mocniej i
nie miałam zamiaru puszczać przez jakiś czas, jednak Harry powoli mnie od
siebie odsunął i przyłożył rękę do mojego policzka. Sprawnym ruchem otarł z
niego łzy i spojrzał mi głęboko w oczy.
- Jeśli chcesz mogę ci pomóc…
Spojrzałam na niego pytająco, nie
mając pojęcia o co mu może w tym momencie chodzić.
- Twój chłopak… Zapłacę za
naprawę tego motocyklu i zaopiekuje się tobą dopóki nie wyzdrowiejesz.
Powiedział to dość niepewnie. Na
moją twarz powoli zaczęła wpływać dezorientacja i już miałam się odzywać, kiedy
pielęgniarka wparowała do pokoju. Harry odskoczył ode mnie w jednej chwili jak
oparzony i gapił się na kobietę. Ona uśmiechnęła się do nas i wesoło pokręciła
głową.
- Ah wy dzieciaki, macie takie
fajne życie. Młodzi, piękni, zakochani. Czegoż więcej chcieć.
Pielęgniarka pogrzebała coś przy
moim bandażu na piersi i poprawiła mi poduszkę. Harry delikatnie zarumieniony
stał z rękoma za plecami i patrzył na mnie głupio. Ja nie mogłam wypowiedzieć,
ani jednego słowa, po rozmowie którą z nim odbyłam. Byłam za bardzo przejęta
tym wszystkim… Znał mnie zaledwie parę godzin, a chciał zrobić dla mnie więcej
niż moi znajomi. Pielęgniarka wyszła wolno z pokoju, spoglądając na nas ostatni
raz.
Niezręczną ciszę przerwał dzwonek
jego telefonu. Odetchnęłam cicho. Harry podszedł do drzwi i rozpoczął
gorączkową rozmowę. Z tego co zauważyłam był niezadowolony. Po paru minutach
skończył i wcisnął telefon do kieszeni.
- Musze lecieć… - powiedział
niechętnie – Szef wzywa. Jutro do ciebie wpadnę i pogadamy.
Podszedł do krzesła i ściągnął z
niego swoją marynarkę. Pochylił się nade mną i lekko pocałował mnie w czoło.
- Trzymaj się mała. – powiedział
z ociąganiem i wyszedł z pokoju.
Miałam ochotę piszczeć z radości.
Jeszcze nigdy nic takiego mnie nie spotkało. I to przyjemne mrowienie… Osunęłam się wolno na poduszkach i głupio
uśmiechałam się do ściany. Nawet nie zdałam sobie sprawy z tego że moje powieki
opadły a ja pogrążyłam się w głębokim śnie.
Kiedy rano otworzyłam oczy,
raziły mnie promienie wschodzącego słońca. W moim pokoju panowała cisza.
Uniosłam się lekko na łokciach i wyjrzałam przez okno. Wschodzące słońce było bardzo piękne.
Wstawało skoro świt i upiększało dzień.
Linia złamania horyzontu rysowała się na pomarańczowo. Poranna mgła która
otaczała drzewa idealnie kontrastowała się z jesiennym nastrojem parku. Słońce
skąpane w srebrzystej mgle wyglądało tak krucho. Gdzie nie gdzie ptaki wzbijały
się w powietrze, wiewiórki chodziły po drzewach w poszukiwaniu ostatnich
orzeszków, a liście mozolnie upadały na ziemię, przyozdabiając ją w piękne
kolory jesieni. Ludzie szli szybko
chodnikami, chroniąc twarz od mroźnego wiatru.
Wszystko to wydawało się być nierealistyczne, ale ja tak to właśnie
widziałam.
Opadłam z powrotem na poduszkę i pogrążyłam się w myślach. Twarz Harrego,
wydawała mi się na pewien sposób znajoma.
Jakbym już kiedyś go widziała.
Pielęgniarka weszła z hukiem do pokoju.
Spojrzała na mnie zirytowana i powiedziała zimnym głosem.
- W zasadzie nic ci nie jest, a
nam brakuje pokoi… Musimy cię wypisać. Ma się tobą kto opiekować ?
Pokiwałam zadowolona głową i
zsunęłam nogi z łóżka. Zarzuciłam na siebie moja skórzaną kurtkę i wykręciłam
numer Sophie. Po trzech sygnałach moja przyjaciółka w końcu
podniosła słuchawkę.
- Yooo.
- Czego ? – warknęła dziewczyna
po drugiej stronie.
- Hohoho słyszę że kto ma tu
kaca.
Sophie ziewnęła i przeciągnęła
się. Nagle usłyszałam hałas i domyśliłam się że telefon jej spadł. Potem huk na
podłodze i szuranie telefonem.
- Ivy, Niall śpi w moim łóżku ! –
szepnęła piskliwym głosem.
----------------------------------------------------------------------------------------------------
No na razie tylko tyle. Macieju... Życzę ci szybkiego powrotu do zdrowia. ♥ Mam nadzieje że w tym szpitalu dobrze się tobą opiekują i że niedługo bd zdrowy. xd Tak wgl to coś poważnego ? ^^
Zmieniłam jednak dni dodawania. Będą się pojawiać w piątki i w poniedziałki. Tak będzie najlepiej. Co sądzicie ? I takie wyzwanie...
Jeśli pod tym blogiem nie będzie 10 komentarzy, nie dodam następnego rozdziału. Czuje się z tym strasznie no ale cóż ^^ Nie lubie was tak wykorzystywać. Ale teraz możecie dodawać komentarze bez wpisywania tego czegoś z ramki więc.... ♥
Kocham was . ♥
OMG! Niall w pokoju Sophie?! Nie mam nic przeciwko xD
OdpowiedzUsuńTen blog jest super. Już się nie mogę doczekać kolejnego rozdziału ;)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, naprawdę,;) nie mogę doczekać się następnego. :)
OdpowiedzUsuńsuper rozdział :)
OdpowiedzUsuńNie wiem jak ja mam wytrzymać do tego poniedziałku :P super rozdział, już nie mogę się doczekać kolejnego :)
OdpowiedzUsuńLovelovelovelovelovelove ♥
OdpowiedzUsuńChcę kooolejny ♥
Uwieeelbiam cię dziewczyno *.*
Świetny. Czekam na next:P
OdpowiedzUsuńgenialny rozdział *_*
OdpowiedzUsuńnie wytrzymam do poniedziałku*_*
*_* życzę pomysłów na dalsze losy bohaterów *_* *_* *_* *_*
Kocham ^^
OdpowiedzUsuńDzięki za troskę Katarina XD No mam poważną chorobę nerek i jest możliwość żebym święta spędził w szpitalu więc moim zdaniem rozdziały powinny być wcześniej żebym się nie nudził :P , po drugie zajebisty rozdział, najbardziej spodobał mi się opis poranka w szpitalu i to jak Sophie ratowała Zayna :D świetne :D
OdpowiedzUsuńŚwietny ! *-*
OdpowiedzUsuńŚwietny ! ; ) Możesz wbić na mojego http://my-imaginationandother.bloog.pl/ ;)
OdpowiedzUsuńi to uczucie kiedy przez cały dzień czekasz na jakiegoś posta :(
OdpowiedzUsuńNie rób nam tego...!! Dodawaj nowe rozdziały!!!! :)
OdpowiedzUsuń