HARRY STYLES
SZCZĘŚLIWE DNI
Czasami mam jakieś przebłyski scen z dzieciństwa. Moje
najwcześniejsze wspomnienia pochodzą chyba z pobytu w Disney World, kiedy
miałem z pięć lat. Wszystko było takie wielkie i ekscytujące. Byłem zachwycony.
Pierwszy raz zostawałem poza domem, gdy zacząłem chodzić do
przedszkola Happy Days ( Szczęśliwe Dni ) – i to były naprawdę szczęśliwe dni.
Lubiłem wszystkie osoby z personelu, a opiekunką naszej grupy była właścicielka
całego ośrodka, więc pewnie miałem okazje częściej bawić się najlepszymi
zabawkami niż większość pozostałych dzieci. Zachowałem się całkiem nieźle i nie
sprawiałem jakichkolwiek problemów, ani nie dostawałem uwag. Bardziej ciągnęło
mnie do zabawy niż rozrabiania.
Dobrze pamiętam też pierwszy dzień w szkolnej zerówce.
Przyprowadziła mnie mama i usiadła razem ze mną w klasie, ale potem gdzieś w
połowie dnia poszła. Wszystkie dzieciaki bawiły się wspólnie, chociaż niektóre
trochę popłakiwały. Mnie było dobrze i miałem tam już kilku kolegów, więc przyzwyczaiłem
się dosyć szybko i nigdy nie przeszkadzało mi, ze tam chodzę. W podstawówce
najbardziej przyjaźniłem się z chłopakiem, który miał na imię Jonathan, i do
tej pory pozostajemy dobrymi kolegami. Wpadł zobaczyć się ze mną, gdy byłem w
trasie. Ciągle jesteśmy ze sobą w kontakcie.
Prawie od początku brałem udział w szkolnych
przedstawieniach. Grałem kiedyś Bazza Astrala w Naszym cudownym samochodziku . Wiem że to brzmi trochę dziwnie, ale
kiedy wszyscy mieli się chować w sklepie z zabawkami przed Porywaczem Dzieci,
byli tam Bazz i Woddy, więc ja wylądowałem w stroju Buzza. To był mój ulubiony
pierwszy kontakt ze sceną, jeśli tak to można powiedzieć.
Wystąpiłem też w przedstawieniu pod tytułem Barney o myszce,
która mieszkała w kościele. Grałem samego Barneya i musiałem założyć szare
rajstopy siostry oraz opaskę z uszami i śpiewać przed całą widownią. Wolę
myśleć, że byłem przekonującą myszką.
Zawsze uwielbiałem śpiewać. Pierwszą piosenką, do której
nauczyłem się wszystkich słów była Girl of Best Friend Elvisa. Tata zapoznał
mnie z muzyką Elvisa, a kiedy dostałem od dziadka sprzęt karaoke, nagraliśmy z
kuzynem całe mnóstwo jego piosenek. Szkoda, że nie mam już tych nagrań., bo
chętnie bym posłuchał.
Gdy byłem mały, lubiłem matematykę, bo korzystaliśmy na
lekcjach z różnych klocków, sześcianów i była niezła zabawa. Ale z czasem
zrobiło się ciężej i bardziej zainteresowałem się angielskim. Umiałem pisać
całkiem nienajgorsze wypracowania i byłem bardzo dumny, gdy dostałem A za swój
pierwszy esej. Jednak wszystko mnie rozpraszało i coraz więcej czasu schodziło
mi na gadaniu z kolegami i dumaniu o niebieskich migdałach, tak że – ze
smutkiem muszę przyznać – nigdy już potem nie dobiłem do tego standardu.
Lubiłem też w-f i dużo grałem w piłkę. Kiedy dostałem się do
lokalnej drużyny na pozycji bramkarza, poznałem też chłopaków z innych szkół,
tak że miałem wielu znajomych. Zawsze podobało mi się przebywanie wśród ludzi i
poznawanie nowych osób, więc miałem duże grono przyjaciół. Poza tym kolegowałem
się zarówno z chłopakami, jak i z dziewczynami. Nie należałem do tych, którzy
uważają że dziewczyny śmierdzą i nie należy się z nimi zadawać. Przyjaźniłem
się ze wszystkimi.
W miarę podrastania zrobiłem się dosyć wygadany i kiedy
miałem jakieś osiem , dziewięć lat, zacząłem sprawdzać, co mi wolno. Często
próbowałem różnych odzywek do nauczycieli. Dużo bardziej zainteresowałem się
też dziewczynami. Przez cały okres szkolny tylko jeden raz wdałem się bójkę; to
było w podstawówce. Nie jestem typem zabijaki. Gdyby ktoś chciał wyzwać mnie na
pięści, bardziej bym się pewnie z tego roześmiał.
Kiedy miałem siedem lat moi rodzice się rozwiedli. To był
bardzo dziwny moment. Pamiętam, jak rozpłakałem się, kiedy rodzice powiedzieli
mi, że się rozstają, ale potem się uspokoiłem. Chyba nie bardzo do mnie
docierało, co naprawdę się dzieje. Było mi tylko smutno, że rodzice nie będą
już razem.
Z mama i moją starszą siostrą Gemmą wyprowadziliśmy się z
Holmes Chapel bardziej w głąb hrabstwa Cheshire. Naszym nowym domem stał się
pub, a mama jego kierowniczką. W
sąsiedztwie mieszkał chłopak o imieniu Reg. Oprócz mnie był jedynym dzieckiem w
okolicy, więc mimo że w zasadzie był w wieku mojej siostry, przez cały czas
trzymaliśmy się razem. Tego lata, kiedy się sprowadziliśmy, każdego dnia
wybierałem się z nim do gospodarstwa Great Budworth Ice Cream Farm, jakieś trzy
kilometry od nas. Pożyczaliśmy po dwa funty od swoich mam i jeździliśmy tam
rowerami na lody. Tak dobrze to
pamiętam. Zabrałem tam tez chłopaków kiedy przyjechali do mnie przed
eliminacjami. Lody są nadal tak samo dobre.
Co do dziewczyn, kiedy miałem sześć lat, kolegowałem się z
dziewczyną która miała na imię Phoebe Fox. Nasze mamy był najlepszymi
przyjaciółkami. Kupiłem jej pluszowego miśka, takiego samego, jak sam miałem, i
różne taki. Była prześliczną małą dziewczynką. Miałem też kilka innych
koleżanek po drodze, gdy byłem naprawdę
mały, ale pierwszą prawdziwą dziewczynę zyskałem dopiero w wieku 12 lat.
Chodziłem wtedy z Emily i to przez dość długi czas, biorąc pod uwagę, ile
mieliśmy lat. Nadal jest moją dobrą koleżanką. Byłem też z dziewczyną o imieniu
Abi. Chyba można by powiedzieć, że to ona była moją pierwszą dziewczyną na
poważnie. Od końca 2009 roku jestem sam i odpowiada mi to. Nie poszukuje
świadomie dziewczyny, ale gdybym poznał kogoś, kogo polubię, było by super.
Miło jest być z kimś, więc gdyby pojawiła się właściwa osoba, kto wie, co by
się działo.
Po skończeniu 12 lat przeprowadziłem się z powrotem do
Homles Chapel i tam moja mama poznała mojego ojczyma Robina. Bardzo go
polubiłem. Zawsze dopytywałem się, kiedy do nasz wpadnie, ale mama chciała mieć
pewność czy Gemma i ja nie mamy nic przeciwko jego obecności. Bardzo się tym
przejmowała, więc w końcu sam zacząłem posyłać mu esemesy, zapraszając go do
nas, bo uważałem że to naprawdę fajny gość. Zawsze dobrze się z nim dogadywałem
i nadal tak jest.
Bardzo się ucieszyłem , kiedy Robin oświadczył się mamie.
Zrobił to z całkowitego zaskoczenia, gdy oglądali kolejny odcinek Coronation Street w Wigilię kitla lat
temu. Byłem wtedy akurat w domu mojej przyjaciółki Abi. Pamiętam, jak mama do
mnie zadzwoniła i jak byłem uradowany, kiedy powiedziała mi, że mają się
pobrać. Nie jestem pewnien, kiedy mają zamiar to zrobić, a mimo że kilka osób
wysuwało już taką sugestię, nie sądzę, żeby to było specjalnie prawdopodobne,
że One Direction zagra na ich ślubie.
Zawsze byłem bardzo blisko z mamą. Jestem takim synkiem
mamusi. Mam też bardzo bliski kontakt z moim tatą Desem. Bardzo wspiera mnie we
wszystkim, co robię. Myślę, że pod wieloma względami jesteśmy do siebie całkiem
podobni.
Moje stosunki z siostrą też generalnie układają się dobrze.
Wiem że w wielu rodzeństwach bywają kłótnie i my też mieliśmy takie okresy w trakcie dorastania, ale dużo
ze sobą przebywamy. Siostra jeździła nawet ze mną podczas części trasy
koncertowej.
Popełniłem w swoim czasie trochę błędów stylizacyjnych i,
niestety, zachowała się dokumentacja fotograficzna w tym względzie! Z upływem
lat moje włosy bardzo się zmieniły. Zaczęło się on całkiem białych loczków, gdy
się urodziłem. Potem włosy mi pociemniały i wyprostowały się, a w końcu zaczęły
się kręcić, gdy miałem ze 12 lat. Przechodziłem więc kilka faz. Najgorzej było
chyba, gdy miałem zrobionych kilka jasnych pasemek w wieku około ośmiu lat.
Wyglądałem jak jakiś chav. Uważałem,
że prezentuję się absolutnie cool, kiedy szedłem następnego dnia do szkoły, ale
z perspektywy czasu oceniam, że musiałem wyglądać jak drobny cwaniaczek.
Praktycznie nie rozstawałem się z dresem i interesowało mnie tylko, żeby
pojeździć na rowerze, więc w sumie to pasowało do mojego wizerunku.
Podobało mi się w szkole średniej i ostro tam pracowałem,
chociaż też wesoło się bawiłem. W życiu najważniejsza jest równowaga. Dużo
grałem w tamtych latach w badmintona. Mój tata jest naprawdę dobry w
badmintona, więc załapałem to od niego. Zawsze kręciła mnie też rywalizacja,
więc podobało mi się, że to nie jest taka oczywista dyscyplina sportu, do
której wszyscy się garną a poza tym potrzeba sporych kwalifikacji, żeby ją
uprawiać. Lubię robić rzeczy, które wymagają umiejętności, i uwielbiam
wszystko, co stanowi jakieś wyzwanie.
Pod koniec ósmego roku w szkole zaprzyjaźniłem się z pewnym
chłopakiem o imieniu Will. Staliśmy się jak bracia, mieliśmy takie samo poczucie
humoru i od samego początku świetnie się dogadywaliśmy. Razem ze swoim kolegą
Haydenem Will miał wielką ochotę założyć zespół. Zaczął wtedy właśnie grać na
basie chłopak, który nazywał się Nick, więc i on się przyłączył. Wszyscy
chcieliśmy wystartować w szkolnym konkursie zespołów młodzieżowych, ale
brakowało im wokalisty i poprosili, żebym spróbował.
To był dla mnie trochę szok, bo wcześniej śpiewałem tylko
sam do siebie pod prysznicem albo w samochodzie. Wiedziałem, że umiem utrzymać
melodię, ale nie miałem pojęcia, jak to wypadnie. Jednak zawsze zastanawiałem
się, jak by to było być w zespole, więc zacząłem robić z nimi próby. Często
śpiewaliśmy Summer of 69 Bryana Adamsa i Be My Girl grupy Jet, więc
postanowiliśmy wykonać je w konkursie.
Byliśmy gotowi wystartować i zaczęliśmy już wypełniać
formularz zgłoszeniowy, ale nie mieliśmy nazwy dla siebie i nic nie
przychodziło nam do głowy. Ciągnęło się to tak aż do dnia przed występem i w
końcu musieliśmy coś napisać. Zdecydowaliśmy się więc pójść na żywioł i wziąć
coś przypadkowego. Zaproponowałem Białego Eskimosa. Nie wpadliśmy na nic
lepszego, więc wpisaliśmy taką nazwę i od tamtej pory tak się nazywaliśmy.
Konkurs odbywał się w szkolnej stołówce. Postanowiliśmy się
ubrać wszyscy podobnie w białe koszule i czarne krawaty. Wydawało nam się
wtedy, że wyglądamy całkiem w porządku. Gdy śpiewaliśmy Summer of 69, wszyscy
nasi znajomi stali z przodu pod sceną, a potem podeszła do mnie jedna
dziewczyna i zapytała ; „ A skąd to jest ? „ . Wybrano trzech finalistów , w
tym nas, i mieliśmy śpiewać raz jeszcze. Wreszcie wygraliśmy w tym konkursie.
Fantastyczna sprawa. Po tym sukcesie postanowiliśmy zabrać się do wszystkiego
poważniej w sensie prób.
Zespół zmienił się nieco po konkursie, bo dostaliśmy nowego basistę
a także gitarzystę Jackoba. Ćwiczyliśmy w każdą środę po szkole w domu Willa. A
potem przyszedł czas na nasz pierwszy występ.
Pewna dziewczyna w mojej szkole powiedziała, że jej mama
bierze ślub i chce, żebyśmy na nim zagrali. Przez dwa dni robiliśmy solidne
próby. Przygotowywaliśmy zestaw 25 piosenek, które wybrali nowożeńcy, i wszystkiego
tego się nauczyliśmy. Pożyczyliśmy nagłośnienie od mojego ojczyma,
przyjechaliśmy, rozstawiliśmy sprzęt i wszystko wypadło naprawdę nieźle.
Poczuliśmy się jak prawdziwy zespół. Wykonaliśmy sporo piosenek Boba Marleya,
trochę kawałków akustycznych i zaśpiewałem też Alleluję.
Wśród gości weselnych znalazł się producent muzyczny.
Podszedł do nas, pogadał i pochwalił, że jesteśmy naprawdę dobrzy. Powiedział
także, że przypominam mu Micka Jaggera, co oczywiście ogromnie mi się
spodobało.
Otrzymaliśmy 160 funtów za ten występ, czyli wyszło po 40 na
każdego. Dostaliśmy też darmowe kanapki. Czego jeszcze można chcieć ? Coraz
więcej potem ćwiczyliśmy. Mam Willa była prezenterką radiową i telewizyjną,
nazywa się Yvette Fielding. Bardzo nas wspierała, udzielając rad i pomagając we
wszystkim. Teraz już całkiem serio myśleliśmy o rozwoju zespołu o staraniach o
kontrakt płytowy czy coś podobnego.
Zawsze zastanawiałem się nad startem w X Faktorze, a
oglądanie w 2009 roku Eoghana Quigga i
Lloyda Danielsa – czyli chłopaków w moim wieku – tylko to spotęgowało. Myślę
też, że występy z zespołem przed publicznością zrobiły mi większy apetyt na
granie. Uwielbiałem być na scenie i chciałem mieć jak najwięcej okazji do tego.
Nie wiedziałem jednak, czy się naprawdę nadaję, i miałem
wielką trem1) przed faktycznym zrobieniem
tego kroku i zgłoszeniem się do konkursu, więc w końcu to moja mama wypełniła
formularz zgłoszeniowy i wysłała go za mnie. Jestem jej ogromnie wdzięczny za
to. Często nachodzą mnie takie momenty, kiedy myślę : „ Co by było, gdyby tego
nie zrobiła? „ albo „ Gdyby to czy tamto nie zaszło ? „ Zdarzyło się się to też
przedwczoraj, kiedy siedzieliśmy wszyscy i czytaliśmy artkuł na nasz temat.
Nagle uderzyło mnie to, że gdybym nie wystartował w X Faktorze, wciąż byłbym w
szkole. A zamiast tego podróżuje po całym kraju – i po innych krajach – z
czwórką najlepszych przyjaciół i przeżywamy właśnie najfantastyczniejszy czas,
jaki można sobie wyobrazić.
DO PRZODU
Dużo pamiętam z castingów do X Faktora i potem z eliminacji,
ale jednocześnie to wszystko miesza się w jakiś nieostry obraz. Najlepszy
moment przyszedł dla mnie, kiedy powiedziano nam, że łączą nas w jeden zespół.
Rozmawiałem z Loisem, Zaynem i Niallem, podczas eliminacji, więc pomyślałem
sobie że to będzie naprawdę super, ale ani przez moment nie przeszło mi przez
myśl, że wszystko to skończy się czymś takim.
Po programie wylądaowaliśmy w domu u mojego ojczyma w
Cheshire. Przez kilka pierwszych dni po
prostu poznawaliśmy się. Było to nowe doświadczenie dla każdego z nas, trochę
tak jakby zamieszkać w akademiku. Moja mama i Robin zostawili nas całkowicie
samym sobie. Zrobiliśmy wszyscy zrzutkę, a moja mama załadowała pełną lodówkę
jedzenia i dalej mieliśmy radzić sobie sami. Przygotowałem dla nas obiad
jednego wieczoru – piersi z kurczaka z frytkami i groszkiem – wszyscy
siedzieliśmy w przy stole w domku letnim i nawijaliśmy o niczym. Oprócz tego z reguły jedliśmy chyba
Super Noodles i wychodziliśmy do ogrodu grać w piłkę. Robiliśmy sobie może
dziesięciominutową próbę wspólnego śpiewu, po czym szliśmy na trzy godziny
pograc w piłkę, popływać, podjechać do KFC … Szwendaliśmy się to tu, to tam,
ale to był naprawdę świetny sposób żeby poznać nawzajem swoje osobowości.
Uczyliśmy się różnych drobiazgów o sobie, wygłupiając się i robiąc sobie jaja.
Z Louisem Dogadywaliśmy się od pierwszego moementu. Mamy
bardzo wiele wspólnego. Podoba mi się, że umie być dla wszystkich miły, a
jednocześnie pozostaje autentyczny. Usta same składają się do uśmiechu, kiedy
widzi się kogoś takiego. Czuję, że mogę mu wszystko powiedzieć, i czułem tak od
samego początku. Potrafi być w jednej chwili pełen humoru, a gdy ktoś ma
problem, umie natychmiast przełączyć się na tryb poważny i dać naprawdę dobrą
radę.
Hiszpania była ogromnie dziwna, bo w czasie, gdy wciąż
jeszcze się poznawaliśmy, nagle znaleźliśmy się w samolocie, lecąc na coś, co
wydawało się jak wakacje. Ciągle tyle odkrywaliśmy o sobie – prawdę mówiąc,
wciąż to robimy – więc to była dalej wielka frajda. Myślę że nagle poczuliśmy
się naprawdę dorośli, bo braliśmy udział w tym dorosłym konkursie i chociaż był
tam też personel X Faktora, sami do pewnego stopnia zajmowaliśmy się sobą.
Kolejnym momentem, którego nigdy nie zapomnę, było, kiedy
powiedziano nam że przechodzimy do finałowych programów na żywo. Naprawdę nie
mieliśmy pojęcia, czy Simon nas wybierze, czy nie, dlatego usłyszenie tego „
tak „ było absolutnie najniesamowitsze na świecie. Byliśmy w szoku, dzwoniąc do
naszych rodzin, żeby o tym powiadomić, ale mieliśmy utrzymać tą informację w
dyskrecji przed wszystkimi innymi i czuliśmy się z tym trochę nieswojo.
Chciałem wykrzyczeć światu jaki jestem szczęśliwy !
Po Hiszpanii wróciliśmy na trochę do domów. Za pieniądze pożyczone
od mamy zamówiłem sobie tony ciuchów na występy na żywo, bo chciałem być
przygotowany. Oddałem już teraz te pieniądze nawiasem mówiąc.
Dziwne było też przyzwyczajać się do tego że ludzie wiedzą,
kim jestem. Mój casting był emitowany w telewizji na dzień przed tym, jak
wprowadziłem się do domu uczestników, wiec wszyscy znajomi przysyłali mi
esemesy, pisząc well done ( dobra
robota ) . W drodze do domu
zatrzymaliśmy się na stacji benzynowej i ktoś mnie tam rozpoznał. To mnie
zaskoczyło.
Mieszkanie w domu uczestników, było bardzo fajne i nie
przeszkadzało mi nawet że nasz pokój był malutki. Zaraz zrobił się całkiem
zafajdany, bo możecie sobie wyobrazić, jak to jest, gdy pięciu nastolatków
mieszka na wspólnej niewielkiej przestrzeni. Mieliśmy mnóstwo bagażów, więc w
pokoju było za dużo rzeczy i ostatecznie wyglądał dość nieciekawie. Podobno
któregoś razu ktoś wziął wacikiem próbkę ze ściany, wysłał do przebadania w
laboratorium i okazało się, że znaleźli całe mnóstwo różnych typów bakterii.
Próbowaliśmy zadbać w pokoju o porządek, ale im dłużej
utrzymywaliśmy się w kolejnych programach na żywo, tym więcej gromadziło się
naszych rzeczy, a pokój zdawał się systematycznie maleć. Najwyraźniej jednak
nie przeszkadzało mi to tak bardzo, bo planujemy z Louisem wziąć mieszkanie do
spółki. Widocznie było znośnie.
Mam mnóstwo wspaniałych wspomnień z pobytu w domu
uczestników, szczególnie wszystkie te razy, kiedy zdejmowałem z siebie ubrania.
Rozbieranie się ma w sobie coś wyzwalającego. Czuję się wtedy taki wolny ! To zawsze był nagły impuls chwili, ale chyba
nikomu nie przeszkadzał. Myślę że Mary
się to po cichu podobało. Przez to, że w czasie programu pozostawałem na oczach
tylu ludzi, bardzo wzrosła moja pewność siebie i ta pewność ujawniła się w
takim obnażeniu. W szkole dla śmiechu też parę razy pokazywałem tyłek, więc to
chyba jakby kontynuacja.
Czasami byłem zupełni na golasa, a czasami miałem slipki.
Mój kumpel Nick kupił mi na urodziny złote slipki z nadrukiem węża i wziąłem je
ze sobą do domu, bo myślałem że będzie zgryw, i zacząłem je nosić.
Pewnego dnia miałem nakręcić goły wideo-klip dla ITV2, w
którym stoję całkiem bez ubrania, a chłopaki przesuwają pode mną rozmaite
przedmioty, zakrywając różne części ciała. Tak był plan, ale Zayn nie poruszał
dostatecznie szybko książką, i kamerzysta uchwycił trochę przystojniaka. Można
by bezpiecznie stwierdzić że nie jestem wstydliwy.
Jeśli chodzi o występy ogromnie podobało mi się, gdy
robiliśmy piosenkę Something About the
Way You Look Tonight, którą zaproponowałem natychmiast, gdy usłyszeliśmy o
tygodniu Eltona Johna. Uwielbiam ten utwór, i myślę że naprawdę dobrze wypadł.
W domu poznaliśmy też wielu gigantów, Simon Cowell i Cheryl Cole to absolutne
legendy, a Jonatjan Ross rozśmieszał nas do łez. Także Alan Car i Russel Brand
byli naprawdę w porządku . Nie mogę uwierzyć, że poznaliśmy tak wielu naszych
bohaterów.
Fianł X Faktora przeżyłem bardzo emocjonalnie. Oczywiście
nie mieliśmy pojęcia, czy wygramy, czy nie, ale kiedy okazało się ze jesteśmy
trzeci, to mnie naprawdę rozwaliło. Rozpłakałem się, jak tylko zszedłem ze
sceny, ale potem opanowałem się, wziąłem kilka głębokich oddechów i było już
dobrze. Następnie, gdy zostaliśmy zaproszeni do garderoby Simona, żeby poznać
nasz los, starałem się zachować maksymalny spokój, ale w środku byłem
przerażony. Gdy tylko Simon oznajmił że mamy kontrakt na płytę, znowu się rozpłakałem.
Pamiętam, jak siedziałem tak i myślałem ; „ Dlaczego ja płaczę ? Jeśli to
wypali, całkowicie odmieni moje życie. „ Moje życie już się ogromnie zmieniło,
ale właśnie ta chwila pokazała mi, że nie będę musiał wracać do robienia tego
co robiłem przedtem. Przynajmniej przez jakiś czas.
Mimo że zawsze w okresie dorastania pragnąłem być w zespole
i śpiewać na estradzie, nigdy nie wyobrażałem sobie, że to może się faktycznie
spełnić. Wyobraźcie sobie, że dowiadujecie się, że możecie zarabiać na życia,
robiąc dokładnie to, czego pragniecie. To jedna z tych rzeczy, które zawsze
chce się usłyszeć, ale gdy się ją potem usłyszy, nie wiadomo jak zareagować.
Nie mogłem się doczekać, żeby przekazać te wiadomości
rodzinie – a najchętniej wykrzyczeć wszystkim – ale oczywiście musieliśmy
zachować dyskrecję. Wróciłem na dół do baru, gdzie odbywała się mała impreza, i
sądzę że rodzice domyślili się, co zaszło, już po samej mojej minie. Wszyscy
serdecznie się wyściskaliśmy i byliśmy niewiarygodnie szczęśliwi i podekscytowani.
NIEZAPOMNIANE BOŻE NARODZENIE
Myślę, że wszyscy z utęsknieniem czekaliśmy już na wolne w
okresie świątecznym. Tęskniłem za chłopakami, ale jednocześnie super było
zrelaksować się i zobaczyć z rodziną. Pełno znajomych chciało się spotkać i pogadać,
więc dni były całkiem wypełnione, ale nie chciałem, żeby ludzie pomyśleli, że
się zmieniłem i nie mam dla nich czasu czy coś. Niekiedy w trakcie rozmowy
koledzy mówili mi : „ To niesamowite, w ogóle się nie zmieniłeś „, i to zawsze
była dla mnie taka ulga . Czasami powstrzymuje się przed szczegółowym
opowiadaniem o różnych rzeczach, które robiłem, bo chociaż po prostu taka jest
moja praca, nie chcę, żeby wyglądało, że się popisuje czy szpanuje nazwiskami.
Nie chce, żeby ktokolwiek z nich pomyślał że próbuje na nich
zrobić wrażenie. Nie muszę ; oni są moimi najstarszymi przyjaciółmi.
Wszyscy moi przyjaciele bardzo mnie wspierali w tym, co
robiłem. Bywało to dla mnie frustrujące, gdy czasami podczas programu dostawałem
esemes i chciałem na niego od razu odpowiedzieć, ale gdzieś mnie już porywano –
potem wszystko ulatywało mi z głowy i niekiedy zapominałem odpowiadać ludziom.
Ale wszyscy moi przyjaciele byli dla mnie bardzo dobrzy i wyrozumiali, gdy
nagle robiło się gorąco. Wiedzieli, że nawet jeśli nie odpowiadam i tak cieszę
że się ze do mnie esemesują i o mnie myślą. Jedną ze wspaniałych zalet trasy
koncertowej było to, że wiedzieliśmy gdzie i kiedy będziemy, więc koledzy mogli
przyjechać i się z nami zobaczyć, pogadać. Było dużo łatwiej zorganizować takie
spotkania.
Wielu moich znajomych szczerze cieszy się z tego, jak daleko
zaszliśmy i pytają mnie o różne rzeczy. Dzięki temu wiem, kto jest moim
prawdziwym przyjacielem, a kto nie. Spotkałem się też z zazdrością, a niektórzy
robili dziwne komentarze i odsuwali się ode mnie, nawet mnie o tym nie
powiadamiając. Próbowałem z nimi rozmawiać, bo taki jestem, ale stali się w
stosunku do mnie jacyś chłodni. Jeśli było się z kimś blisko, jest ciężko, gdy
zaczyna się zachowywać w taki sposób w odniesieniu do ciebie. Nie będę biegać
za ludźmi i błagać, żeby się ze mną przyjaźnili, ale nie chce też żeby myśleli
że mi nie zależy, bo mi zależy. Dlatego choć niektórzy zakładają czy uważają że
się zmieniłem, w rzeczywistości to oni się zmienili.
Są takie momenty , kiedy chciałbym po porostu wrócić do domu
i żeby było zwyczajnie jak dawniej, spotkać się z kumplami i pójść we wszystkie
stare miejsca. Lubię rozpuszczać swoją rodzinę i bywa też, że chciałbym zrobić
coś dla swoich znajomych. Wiem też, że moi prawdziwi przyjaciele nie potraktują
tego opacznie. Nie mówie tylko o pieniądzach. Miło jest pomóc również w inny
sposób. Na przykład mój przyjaciel Ben jest bardzo utalentowany muzycznie i
chciał zdobyć trochę doświadczenia zawodowego. Udało mi się załatwić mu to w
trakcie trasy i bardzo mu się podobało. W innych okolicznościach nie miałbym
szansy robić czegoś takiego, ale chce pomagać kumplom w każdy dostępny mi
sposób.
Staram się, jak tylko mogę, stać twardo na ziemi, nie chce
wiec, żeby robiono za mnie rzeczy, które mogę robić sam. Czasem ludzie uważają,
że powinni mi przynosić butelkę wody czy lunch, ale potrafie sam sięgnąć po
wodę, więc czemu mieliby to robić ? To miłe, jeśli ktoś jest uczynny, i
rozumiem, że kiedy jesteśmy bardzo zajęci i nie mamy czasu pójść po kanapki
albo robimy próby na scenie i nie mamy jak sięgnąć po butelkę, ktoś może nam je
podrzucić. Ale jeśli butelka jest w lodówce metr ode mnie, mogę sam podejść i
ją wziąć.
Mama nigdy nie pozwoliłaby mi na coś takiego. Kiedy byłem w
domu i poprosiłem ją o coś do picia, odpowiadała ; „ Wiesz gdzie są szklanki „
. Z drugiej strony bywa śmiesznie, kiedy teraz wracam do domu, bo przywykłem
teraz do robienia wszystkiego samodzielnie, a mama wciąż lubi zatroszczyć się o
mnie, wiec czuję się całkiem jak małe dziecko, gdy jestem z powrotem z rodziną.
Wielu ludzi sympatycznie wypowiada się o zespole i dostajemy
niemało pochwał. Oczywiście miło się tego słucha i zawsze się uśmiechasz, gdy
ktoś ci mówi, że jesteś dobry w tym co robisz, ale chciałbym trzymać się jednak
możliwie mocno ziemi. Nie chcę, żeby woda sodowa uderzyła mi do głowy. To
bardzo nieatrakcyjna cecha, nie wyobrażam sobie, żebym kiedykolwiek miał się
tak stać. Chcę zawsze pozostać wierny sobie.
Boże Narodzenie spędziłem głowinie w domu z rodziną. To było
dla mnie najważniejsze. To i zobaczenie się z przyjaciółmi, co udało się kilka
razy. Wcześniej był wszędzie taki kocioł, że teraz chciałem tylko odpocząć,
pooglądać telewizję, pojeść i pospać. Tak miło było robić to samo co każdego
roku.
Jedyną różnicą było to, że w trakcie świat przychodzili pod
dom fani. Mróz trzymał tak silny, że było mi głupio, gdy stali tam na dworze.
Wychodziłem do nich i rozmawiałem z nimi jak najwięcej, jeśli byłem na miejscu,
ale okropnie się czułem, że stoją tam w lodowatym powietrzu z mojego powodu.
Zapowiedzieliśmy wszyscy w zespole że nigdy nie będziemy narzekać na to, że
ludzie przychodzą się z nami zobaczyć czy chcą autografów albo zdjęć. Dla nich
to wszystko robimy.
Jesteśmy ogromnie wdzięczni za wsparcie. Jest super widzieć,
że ludziom podoba się to, co robisz. W niektóre dni odbieram sto wspaniałych
komentarzy na Twitterze i będzie może jeden od kogoś, kto napisze że mu się nie
podobam. Jeżeli z jakiegoś powodu mam zły dzień, właśnie ten jeden wpis
zapamiętuje i się nim dołuje. Ale potem wracam i czytam znowu sympatyczne
wiadomości i one mnie podnoszą. One naprawdę dużo znaczą dla nas wszystkich.
POWRÓT DO PRZYSZŁOŚCI
Nowy Rok oznaczał powrót do pracy. Wiedzieliśmy, że będzie
dużo zajęć. Zbliżała się trasa koncertowa, mieliśmy więc przed nią próby, a
poza tym odbywaliśmy sporo spotkań i dawaliśmy występy, tak że praktycznie
non-stop coś się działo. Ale wszyscy dobrze wypoczęliśmy w święta i byliśmy
gotowi na to.
Jedną z pierwszych rzeczy był wyjazd do Los Angeles. Gdy
powiedziano nam, że mamy tam polecieć, dosłownie rozdziawiłem gębę. Uwielbiam
podróże zagraniczne, ale nigdy nie byłem w LA, choć zawsze chciałem. Dużo
czytałem o tym mieście, nie mogłem się więc doczekać, żeby zobaczyć, ile z tego
to prawda.
LA to coś innego. Na kogo się tam nie spojrzy, wygląda na
jakąś sławę, ale spodobało mi się też to miasto, jako samo miasto. Było
naprawdę gorąco, więc przez większą część czasu nosiliśmy tylko szorty i
koszulki, i często chodziliśmy się ochłodzić, bo hotel, w którym się
zatrzymaliśmy, Hotel W, miał basen.
Zaskoczył mnie to, że ludzie sią tam tacy uprzejmi. Kiedy w
Anglii przynoszą ci w hotelu śniadanie do pokoju, po prostu stawiają tace i
ledwie odezwą się jakimś słowem. A tam są tak radośni, że chciałoby się
zaprosić ich na to śniadanie. Kobieta, która przynosiła mi jedzenie mówiła ; „
Dzień dobry, panu. Jak tam dzionek ? Gdzie chce pan, żebym postawiła te
pyszności ? ‘’ Dosłownie nie wiedzieli, jak nam dogodzić.
Zrobiliśmy trochę nagrań w wyjątkowo fajnym kompleksie, w
którym jednocześnie działo się mnóstwo różnych rzeczy. W jednym studiu
nagrywano chórki do Glee, sto metrów dalej był gabinet Randy’ego Jacksona,
podeszliśmy tam więc i się poznaliśmy. To świetny facet. Był bardzo
sympatyczny.
Mieliśmy też trochę wolnego czasu na zakupy, więc zrobiłem
dosłownie nalot na Abercrombie & Fitch. Loius ocenia że kupiłem tam każdy
t-shirt, jaki mieli w sprzedaży, ale myślę że przesadza. Troche jednak
faktycznie wziąłem…
Żałuję, że nie było więcej czasu w LA, ale naprawdę dobrze bawiliśmy się przez
pięć dni naszego pobytu. Było tak, jak się spodziewałem, ze słońcem i
wyjątkowymi ludźmi. Zdecydowanie jest to miejsce, do którego chciałbym jeszcze
wrócić. Na pewno chcę pójść na plażę Venice Beach i przekonać się, jak tam
jest.
Byliśmy wszyscy dość wykończeni, gdy wylądowaliśmy z
powrotem w Londynie, ale szybko rozbudził nas widok setek fanów. Historia o
tym, jak zostaliśmy przyparci przez tłum i trzeba było wzywać policję i tak
dalej, obrosła już troszkę legendami. Nigdy w życiu nie doświadczyłem niczego
podobnego. Widywaliśmy mnóstwo fanów przy okazji X Faktora, ale zwykle byli na
zewnątrz za bramą lub na widowni. A kiedy spotykaliśmy fanów w hotelu albo po
występie w klubie, zwykle były to małe grupy. Hej, tutaj to zdecydowanie nie
była mała grupa !
Całe wydarzenie, kiedy trzeba było przebiec przez tłum, po
prostu mnie zaszokowało, ale powiedziałem sobie że mam się tym bawić, a nie
przerażać, bo rozumiałem że to jest coś wyjątkowego. Gdy znaleźliśmy się potem
w policyjnej furgonetce, patrzyliśmy na siebie i myśleliśmy „ Ki diabeł ? ‘’ Wydawało się prawie, jakby to się nie
zdarzyło, tak było nierealne. Ale gdy wracam do tego myślami z perspektywy
czasu, to był niesamowity moment.
Kiedy nadeszła pora prób przed trasą, wszyscy zdawaliśmy
sobie sprawę, że czeka nas naprawdę ciężka praca. Chcieliśmy dać znakomite
przedstawienie, mieliśmy więc bardzo dużo do opanowania, między innymi
sekwencje taneczne. Uczono nas na przykład, jak wkładać więcej energii w ruch,
co wcale nie jest łatwe, gdy występujesz w pustym hangarze bez publiczności.
Musieliśmy tez przećwiczyć wrzucanie kawałków mówionych w
piosenki, co też wyglądało dziewczynie, bo zwracaliśmy się do sześcioosobowej publiczności
złożonej z personelu technicznego i nie uzyskiwaliśmy najmniejszej reakcji.
Ostateczną zapłatą za całą wykonaną ciężką robotę było
wykorzystanie wszystkiego, czego się nauczyliśmy, w praktyce. Nie potrawie
nawet zacząć opisywać, co czuliśmy, stając razem na scenie podczas pierwszego
koncertu trasy w Birmingham. Rzut oka na publiczność, zobaczenie wszystkich
tych transparentów i usłyszenie, jak ludzie krzyczą twoje imię… Naprawdę
niewiele rzeczy to przebija. Występowaliśmy w X Faktorze i graliśmy w klubach,
ale nic się z tym nie równa. Musiałem postać tam przez moment żeby to wszystko
wchłonąć, ale jak tylko zaczęliśmy śpiewać, byliśmy już nakręceni. Myślę nawet,
że ten pierwszy występ na wielkiej arenie w Birmingham różnił się od
wszystkiego, co robiliśmy wcześniej, również pod względem energii, którą w niego wkładaliśmy i tego ile poruszaliśmy się
po scenie. Bycie na niej wydawało się taki naturalne, choć jednocześnie
kompletnie i do szczętu surrealne. Były takie momenty kiedy spoglądaliśmy na
siebie nawzajem i widziałem, że wszyscy mieliśmy tę samą myśl w głowie ; „ To
nieprawdopodobne ! ‘’
Nie daje się opisać przyspieszenia, jakie człowiek dostaje,
kiedy soi na scenie przed tyloma ludźmi. Chciałbym, żeby każdy mógł zaznać tego
uczucia. Mogę być zupełnie wyczerpany czy w podłym nastroju, a potem wchodzę na
scenę i czuję się niesamowicie. Jestem taki nabuzowany, gdy schodzę z estrady,
że krzyczę i skacze naokoło. To uczucie niepodobne do niczego.
Trasa tak bardzo i się podoba, że chciałbym, żeby nigdy się
nie kończyła. Nie tęskniłem nawet za domem, bo byliśmy tak zajęci że nie było
czasu o tym myśleć, choć – prawdę mówiąc – czułem z tego powodu wyrzuty
sumienia.
Generalnie zachowaliśmy się podczas trasy całkiem poprawnie,
chociaż czasem coś nas nachodziło, jak przy okazji bitew na owoce. Przynajmniej
nie wyrzucaliśmy przez okna telewizorów ani niczego innego… ale jest jeszcze
czas.
Impreza na zakończenie trasy była udana, jednak wszyscy ze
smutkiem żegnaliśmy się ze sobą. Zostałem do piątej nad ranem, więc byłem dość
wymęczony następnego dnia, ale ten dzień mieliśmy wolny, przeznaczony na
odpoczywanie, więc nie miało to wielkiego znaczenia.
Po skończeniu trasy Louis, jego kolega Stan, mój przyjaciel
Johhnny i ja pojechaliśmy na narty. Nigdy wcześniej nie jeździłem na nartach i
strasznie chciałem tego spróbować. Fantastycznie bawiliśmy się w Courchevel,
chętnie jeszcze bym tam wrócił.
Naprawdę zdrowo napracowaliśmy się nad tym, aby znaleźć
odpowiednie piosenki do albumu. Musiały być idealne. Chcieliśmy, aby nasz
pierwszy singiel stał się wielką piosenką na lato. Na przykład kiedy Black Eyed
Peas puścili I Gotta Feeling in 2009, piosenka stała się przebojem lata. Gdy
ludzie ją słyszeli, przypominała im o różnych świetnych chwilach, które
przeżyli. Chcieliśmy, ale nasz pierwszy singiel też był taki ; żeby była to
piosenka, którą każdy zapamięta.
Ludzie, z którymi przyszło nam pracować nad albumem, byli po
porostu niewiarygodni. Steve Robson jest szalenie, szalenie utalentowany.
Pracował z Jamesem Morrisonem i Take That, i wieloma innymi. Znakomicie
pracowało się nam też z RedOne i Rami, którzy są żywą legendą. To takie
niesamowite nagrywać we wszystkich tych studiach, do których nawet w
najśmielszych marzeniach nie moglibyśmy wejść, gdyby nie utworzenie zespołu. To
było zupełnie surrealne doświadczenie.
Trudno nam było też uwierzyć, że nasza poprzednia książka
weszła na pierwsze miejsce list bestsellerów. Bardzo ekscytowało nas to, że
zostanie wydana, i mieliśmy nadzieję że część fanów ja kupi, ale nie
spodziewaliśmy się , że będzie ich tak wielu. To był kompletny szok i wielkie
emocje. Fani, którzy przychodzili na podpisywanie książek, byli cudowni.
Dostałem mnóstwo żółwi morskich bo powiedziałem kiedyś że mi się podobają. To
takie miłe, kiedy ludzie zapamiętują jakieś drobiazgi, które się powie i potem
rozmawiają o nich z tobą.
Zrobiliśmy tyle świetnych rzeczy w tym roku. Ciekawym
doświadczeniem było nagrywanie filmu dokumentalnego, ale jesteśmy już
przyzwyczajeni do kamer, więc wszyscy czuliśmy się przy nich na pełnym luzie.
Zawsze fajne są też sesje fotograficzne. Choć uczestniczyliśmy już w nich
wielokrotnie za każdym razem wydaje się to nowe przeżycie.
Pokazanie się w programie Alana Titchmarsha było bardzo rozrywkowe,
bo to jeden z tych programów, który każdy ogląda. Alan to ogromnie sympatyczny
człowiek. To był nasz pierwszy prawdziwy program telewizyjny po X Faktorze,
więc na pewno na zawsze go zapamiętamy.
SPOJRZENIE W PRZÓD
Jedną z zaskakujących rzeczy w związku z zespołem było to,
jak przywiązali się do nas fani. Niektórzy pojawiali się na wielu występach w
trakcie trasy. Mimo to ludzie nie oczekują, że będziemy ich rozpoznawać.
Jednego dnia była w naszym hotelu dziewczyna, która przyjeżdżała do wielu
miejsc na trasie i była naprawdę zaszokowana że pamiętamy jak ma na imię i kim
jest – ale oczywiście pamiętaliśmy. Zapamiętujemy ludzi, tak jak zapamiętywałby
każdy inni , i miło jest mieć okazję ich lepiej poznać.
Nie jestem przekonany czy kiedykolwiek przyzwyczaję się do
zainteresowania ze strony prasy. To wciąż dziwne uczucie, kiedy biorę do ręki
gazetę ii jest tam coś o mnie napisane. Czasami mam wręcz wrażenie jakby czytał
o kimś innym. Ale o ile pisze się o nas sympatycznie, nie mam nic przeciwko temu.
W zespole przeżywamy teraz absolutnie najlepszy okres.
Zaprzyjaźniliśmy się ze sobą bardziej, niż mógłbym się spodziewać i jest
świetnie mieć jeszcze czterech kumpli, z którymi można wspólnie dzielić te
przeżycia. Jeżeli któryś z nas ma doła, pozostali go wyciągną. Naprawdę dobrze
nam też idzie wpadanie na pomysły i wspólne realizowanie różnych rzeczy. Sądzę,
że z czasem będziemy się jeszcze bardziej dogrywać.
Z tego wszystkiego, co nas dalej czekam, jesteśmy
najbardziej podekscytowani wyruszeniem w trasę koncertową One Direction.
Będziemy mogli zobaczyć znacznie więcej fanów, a oni będą mogli zobaczyć nas,
wykonujących nasze piosenki. Do nas należy pokazanie, jacy naprawdę jesteśmy i
chcemy to robić jak najlepiej.
Mamy sporo wielkich marzeń. Chcemy zbierać jedynki na
listach, dużo podróżować, wrócić co Ameryki i bawić się, ile tylko się da. Nie uważam żebyśmy prosili o
zbyt wiele.
NA SZYBKO
Ur ; 1/02/1994
Znak zodiaku ;
Wodnik
Ulubiony...
Film ; To właśnie
miłość, Pamiętnik, Titanic – jest ich wiele ( ale wszystkim mówie że mój
ulubiony to Podziemny krąg )
Część ciała ;
Dłonie, bo zawsze mówiono mi że mam miękkie.
Jedzenie ; Kukurydza
cukrowa
Płyta ; 21 Adele
Przyjaciel ; Louis
Tomlinson
Gwiazda ; Frankie
Sandford
Sklep ; Selfridges
Napój ; Próbowałem
pić po porostu wodę, ale uwielbiam sok jabłkowy
Kolor; Pomarańczowy
Serial telewizyjny ;
Family Guy
Płyn po goleniu ;
Blue Chanel
Perfumy ; Alien
Thierry Mugler
Gra komputerowa ;
Fifa
Aplikacja na iPhona
; Texts From Last Night ( ludzie wysyłają tam esemesy, które dostali od
znajomych po pijaku. Mój kolega Ali i ja wysyłamy sobie całkiem niezłe,
niektóre, naprawdę przezabawne. )
Sposób spędzania
niedzieli ; Spanie albo wypoczynek
Miejsce na randkę ;
Restauracja
Kraj ; Anglia
Restauracja ; TGI
Fridays
Sposób na odprężenie
; Uwielbiam masarze, ale zawsze miałem problemy z plecami.
Środek transportu ;
Sanie w psim zaprzęgu
Wieczór spędzony na
mieście ; Wyjście na obiad ze wszystkimi znajomymi.
Zespół ; The
Beatles, Queen
PYTANIA
W jakim kolorze masz
poszewkę na kołdrę ; Brązowa lub różowa z niebieskim.
Jakie nosisz majtki
; Bokserki. Lubie te od Calvina Kleina
Pierwszy zwierzak ;
Pies Max
Lubisz swoje własne
towarzystwo czy innych osób ; Towarzystwo innych. Lubię być w otoczeniu
przyjaciół i rodziny.
Ostatnia przeczytana
książka; Forever Young One Direction.
Pięć ostatnio
kupionych rzeczy; Buty z Supra, koszulka Adidasa z Selfridgesa, porcja Nandos,
obiad w TGI Fridays, pasta do zębów
Jakie dziewczyny
lubisz ; Nie mam określonego typu, bo w przypadku niektórych zdarza mi się, że
nie uznaje ich od razu za atrakcyjna, ale potem naprawdę je lubię, bo tak
pociąga mnie ich osobowość. Lubie móc sobie porozmawiać i zawsze szukałbym
takiej dziewczyny która umiałaby być w dobrych układach z moimi rodzicami. Jest
dla mnie ważne, żeby polubiła ją też moja rodzina.
----------------------------------------------------------------------
Okey więc napisałam wam to. Wiem że jeśli powiem że nie macie tego kopiować to tak to olejecie i bd to robić, ale jeśli chociaż możecie podajcie kto był autorem wtedy bd wdzięczna. Męczyłam się nad tym naprawde długo i mam nadzieję ze to docenicie. Więc jeśli to czytasz uszanuj moją prace i skomentuj, to dla mnie dużo znaczy.Przesyłajcie ten link swoim znajomym którzy nie mają możliwości zakupienia książki. Nie dodałam chyba z 4 większych zdjęć, dodam je przy następnej części. Następną osobą będzie Liam.
OOO Liam juz sie nie mogę doczekać :)
OdpowiedzUsuńDziękujemy za trud ,naprawde <3
Dzięki wielkie :)
OdpowiedzUsuńNie mogę jej mieć, więc to wspaniałe, że pomyślałaś o innych :)
Jestem Ci wdzięczna za Twoją pracę :)
Benia
Dziękuję. Jesteś niesamowita że to napisałaś, że w ogóle Ci się chciało :) Naprawdę dziękuję z całego serca :)
OdpowiedzUsuńJesteś wielka, naprawdę chciałam przeczytać tę książkę ale nie miałam takiej możliwości, dzięki tobie mam za co bardzo Ci dziękuje, już nie mogę się doczekać Liam'a :))
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci, że to napisałaś <3 mam pytanie, czy mogłabym sobię to skopiować i wydrukować, bo nie mam możliwości zakupu książki ? + wspaniały blog <3333
OdpowiedzUsuńJeszcze mam pytanie , kiedy bd Liaś? + Bardzo szanuje twoje starania i prace :*
OdpowiedzUsuńJasne że możesz :D A Liasia przewiduje na niedziele jeśli nic mi nie wypadnie :)
UsuńCzy to jest wszystko co było o Harrym?? Pytam, bo przeglądałam książkę u koleżanki i mam takie wrażenie, że było tego więcej...
OdpowiedzUsuńtaaa tego jest naprawdę tyle :P jeszcze na samym końcu sa podziękowania, ale to na ostatniej stronie więc jeszcze do tego dojdę :)
UsuńAha.. to dobrze. Bardzo się cieszę, że to wstawiasz, bo nie mam możliwości kupienia, albo pożyczenia książki.. Czekam na kolejne części.. A tak przy okazji: który będzie Louis??? Czy wstawisz ten wstęp??
UsuńPytam, bo słyszałam, że zanim są historie chłopaków jest jeszcze taki wstęp..
Trzeci. Mam tą książkę i jest trzeci. Jest, ale to taki na pół strony. Piszą, że się cieszą z książki, dziękują itp. itd. xD. Haha w tym drugim zdjęciu zdziwiłam się, że ma czapkę i rękawiczki a nie ma spodni :D
OdpowiedzUsuńBardzo szanuje twoje starania i prace :*
OdpowiedzUsuńTo jest wspaniałe ;*** Chciała bym to dodać na bloga i na pewno napisze że to twoja praca gdyż doceniam twoje starania ale chciałą bym stworzyć oddzielny blog tylko polegający na tej książce :*
OdpowiedzUsuńkiedy dodasz o reszcie :////
OdpowiedzUsuńkiedy następy ???? ♥ <69
OdpowiedzUsuńkiedy dodasz z Liamem "?
OdpowiedzUsuńDlaczego nie dodajesz następnej ???????????????????????????????????????????
OdpowiedzUsuńBrawo za wysiłek :)
OdpowiedzUsuńhttp://noskinoski.blogspot.com/
Zapraszamy :)
sweetteamXx
OdpowiedzUsuńCzy będziesz pisać kolejne ? Baardzo proszę ! Byłabym Ci na prawdę wdzięczna :)
I dzięki, że napisałaś ten rozdział, to na prawdę dużo pracy ;]
Super , szukałam wszędzie jakiegoś ebook'a i nie mogłam znaleźć . Dziękuję , że dodałaś tutaj tę książkę i na pewno polecę znajomym twoją stronę . Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńCudowna jesteś. Dodaj kolejną część. Błagaaaam !
OdpowiedzUsuń